11 tys. służb wykonali policjanci od 16 do 22 lipca - wynika z informacji Komendy Stołecznej Policji, które otrzymał money.pl. W tym czasie zabezpieczali protesty głównie w sprawie zatrzymania reformy sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, którą przygotowali posłowie PiS. Koszt? 2,5 mln zł.
Warto zauważyć, że kwota podawana przez Komendę Stołeczną Policji uwzględnia jedynie koszt zabezpieczeń protestów do 22 lipca. Trzeba przypomnieć, że protesty – choć mniejsze - trwały jeszcze przez kilka kolejnych dni. Spór rozstrzygnął dopiero prezydent Andrzej Duda, ale stało się to 24 lipca. Prezydent dwie ustawy zawetował, jedna weszła w życie w ubiegłą sobotę.
Łączny koszt zabezpieczenia może więc być jeszcze większy.
Policja pokazała również statystyki efektów pracy. "W ramach prowadzonych działań zatrzymano 3 osoby, wystawiono 59 mandatów karnych oraz sporządzono dokumentację celem skierowania wniosków o ukaranie do sądu wobec 210 osób, w tym wobec osób, które odmówiły przyjęcia mandatu karnego" - czytamy w informacji biura prasowego KSP.
Śmiało można powiedzieć, że to cena procedowania istotnych ustaw w szybkim trybie. Dlaczego? Niezwykle często projekty ustaw składane są jako poselskie, a nie rządowe, co pozwala skrócić proces legislacyjny.
Dane mówią same za siebie. O ile w Sejmie VI i VII kadencji taka skrócona ścieżka legislacyjna dotyczyła zaledwie kilkunastu procent projektów ustaw, o tyle w 2015 r. politycy przekroczyli wszelkie granice. Wówczas aż 41 proc. wszystkich uchwalonych projektów stanowiły te, zgłaszane jako poselskie i senackie. I winne są tu zarówno PO, która rządziła do połowy listopada, jak i PiS, który przejął władzę.
Przy czym PO w ten sposób, bez konsultacji społecznych, od stycznia do października 2015 r. przyjęła 37 proc. ustaw, a PiS w ciągu ostatnich dwóch miesięcy 2015 r. - 83 proc.
Po gorączce na początku kadencji politycy PiS przestali tak często nadużywać skróconej ścieżki legislacyjnej i w 2016 r. w ten sposób przyjęli już "tylko" 23 proc. ustaw. O praktykach procedowania ustaw pisaliśmy już w money.pl.
2,5 mln zł z perspektywy budżetu może nie wyglądać na imponującą kwotę. To zaledwie ułamek w rocznych wydatkach budżetowych. To jednak kwota, która pozwala na wypłatę ponad 400 rodzinom świadczenia "500+" w całym roku. To też jedna dziesiąta kwoty, którą rząd zarezerwował na odszkodowania dla walczących ze skutkami nawałnic na Pomorzu. Wystarczyłoby też na 5 tys. agregatów prądotwórczych. Z tej perspektywy taka kwota wygląda zupełnie inaczej.