Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Pełnomocnik ds. Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - tak brzmi pełna nazwa funkcji, którą przez ostatnie cztery lata, u boku Donalda Tuska, pełniła Julia Pitera. Do wczoraj.
Być może zawiły szyld miał służyć lepszemu zakonspirowaniu działań pani minister. Nie od dziś wiadomo, że tropienie patologii wymaga stosowania wysublimowanych metod śledczych. Pani minister nie poszła jednak tą drogą. Z rewolwerem w dłoni i w kowbojskim kapeluszu ruszyła do boju z łapówkarstwem i korupcją. Na _ sukcesy _ długo nie trzeba było czekać.
I choć strzał w posła Kłopotka okazał się niecelny, to mrówczą pracę minister udokumentowały dwa raporty. Pierwszy miał obnażyć działalność Mariusza Kamińskiego i kierowanego przez niego Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zamiast eksplozji politycznej bomby, która miała zmieść ze sceny obecnego wiceprezesa PiS, rozległ się jedynie strzał z kapiszona.
Premier Tusk, który dostał od swojej minister raport - kuriozalne było tłumaczenie Pitery, że właśnie to oznaczało jego upublicznienie - tak długo miał kłopot z dokumentem, że musiał zapłacić 10 tysięcy złotych. I to - jak donosiły wiewiórki - nie z powodu treści objętych klauzulą tajności, a za sprawą braku konkretów i chaosu.
Czytaj rozmowę z byłą minister
W swoim drugim dziele minister pod lupę wzięła wydatki służbowymi kartami kredytowymi ministrówrządu PiS. Pełna napięcia atmosfera oczekiwania na sensację ulotniła się wraz z informacją o zakupie dorsza za 8,16 zł _ celem kontroli gatunku ryb i ich świeżości _. Media policzyły, że prywatne wydatki ministrów kosztowały podatników 21 tysięcy złotych. 95 proc. tej kwoty zostało jednak zwrócone.
Nic więc dziwnego w tym, że zajęta tym wszystkim minister nie miała już czasu na to, by wprowadzić w życie nową ustawę antykorupcyjną. Pitera narzekała, że jej sztandarowy projektutknął w trybach bezdusznej, urzędniczej machiny. Zakamuflowana opcja korupcyjna prowadziła kampanię przeciw ustawie i zgłaszała _ potworną _ liczbę uwag do jej zapisów.
Za rzekome blokowanie ustawy oberwało się nawet ministrowi Boniemu. Jednak to on, a nie Pitera, dostał w nowym gabinecie ministerialną tekę. Jej stanowisko Tusk zlikwidował.
Cztery lata pracy pani minister i sześciu pracowników jej biura kosztowały podatników mniej więcej dwa miliony złotych. Rozumiem, że w czasach łomoczącego do drzwi kryzysu oszczędności szukać trzeba wszędzie, szkoda tylko, że przy okazji premier oszczędzi nam kolejnych rewelacji o interwencjach w sprawach tak wielkiej wagi jak: zarybianie Wisły albo budowa skansenu wsi warszawskiej. Znając temperament rozemocjonowanej minister, stawiam dolary przeciw orzechom, że na pewno by ich nie zabrakło.
Czytaj w Money.pl o ocenach działań minister Pitery | |
---|---|
[ ( http://static1.money.pl/i/h/49/t46897.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/pis;zadaje;pytania;piterze;na;billboardzie,202,0,923338.html) | _ Urząd Julii Pitery jest niepotrzebny _ Minister odpowiedzialna za walkę z korupcją nie zamierza odpowiadać na pytania opozycji, bo ma dużo pracy. |
[ ( http://static1.money.pl/i/h/49/t46897.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/sld;kontra;pitera;dorobek;rowny;zeru,150,0,802710.html) | SLD kontra Pitera. _ Dorobek równy zeru _ SLD zarzuca pełnomocnik rządu ds. korupcji Julii Piterze brak osiągnięć. |