Straż pożarna rejestruje coraz więcej pożarów na wysypiskach i w sortowniach śmieci. Statystyki zaczęły rosnąć wraz ze zmianami prawa sprzed dwóch lat. Wtedy gminy zaczęły wymagać od firm przetwarzania odpadów.
Jak pisze "Rzeczpospolita", eksperci są zgodni: pożar to prosty sposób, by przedsiębiorstwo pozbyło się śmieci, które przyjęło do utylizacji.
Firmy przetwarzające odpady za każdą tonę dostają ok. 250 zł. Gdy spłoną, pieniądze zostają u nich, ale powstaje miejsce na nowe odpady. Wiele z nich otrzymuje też odszkodowanie z ubezpieczenia - wskazuje "Rz".
Tymczasem w trakcie pożaru do środowiska przedostaje się wiele szkodliwych substancji. A spalenie śmieci na wolnym powietrzu to duża szkoda dla środowiska, za której wyrządzenie w praktyce nikt nie ponosi odpowiedzialności, chyba, że zostanie złapany za rękę.
Za podpalenie grozi odpowiedzialność karna, ale ponosi ją konkretna osoba, a nie np. zarządca składowiska - zauważa Daniel Chojnacki, radca prawny w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Jak dodaje, przedsiębiorca może jednak ponieść odpowiedzialność, jeśli np. zaniedbaniami przyczynił się do pożaru.