Wielka akcja na kolei. Mniej więcej co dziesiąty przejazd przez tory zostanie zmodernizowany lub zlikwidowany. Tylko w zeszłym roku poszło na ten cel około 400 mln zł. Kolejarze mają też dość bezmyślności kierowców. Nagrali nawet film, na którym można obejrzeć, jak samochody taranują rogatki, zawracają przy zamkniętych szlabanach, albo urządzają postój na środku torów.
Lokomotywa waży średnio około 80 ton. Stosunek wagi pociągu towarowego do wagi samochodu można porównać do zestawienia masy samochodu do aluminiowej puszki. Tak samo jak puszka nie ma szans z samochodem, tak samo samochód nie ma szans z pociągiem. Pieszy tym bardziej. Od początku roku na przejazdach kolejowo-drogowych doszło do 80 wypadków, w których zginęło 49 osób, a 17 zostało ciężko rannych. Kolejarze od lat apelują o ostrożność, organizują kampanie informacyjne i pokazy, na których można zobaczyć, co zostaje z samochodu po zderzeniu z pędzącym pociągiem. I choć liczba wypadków jednak spada – jeszcze w 2006 r. było ich 256, a w 2015 r. 155 – to nadal ginie w nich kilkadziesiąt osób rocznie.
Akcja likwidacja
Obecnie na sieci torów zarządzanej przez PKP PLK jest ponad 12,7 tys. przejazdów dla samochodów. Kolejarze szacują, że znajdują się średnio co półtora kilometra. – To wartości średnie, bo są miejsca, gdzie przejazdy są co 200-300 metrów. Zagęszczenie tych przejazdów jest w naszym kraju jedno z najwyższych w Europie – mówi Andrzej Pawłowski, wiceprezes PKP PLK i dyrektor ds. eksploatacji.
Przez ostatnie trzy lata kolejarze wyremontowali 1,5 tys. przejazdów. Ponad 1,1 tys. zlikwidowano. Zastępują je wiadukty i tunele, albo po remoncie zyskują wyższą kategorię, czyli dodatkowe zabezpieczenia, jak światła, czy rogatki. Jednak wciąż jest mnóstwo skrzyżowań dróg z torami, gdzie jedynym zabezpieczeniem wciąż jest krzyż świętego Andrzeja. I takie przejazdy kolejarze wzięli pod lupę. – Odkąd jeździmy samochodami, a nie furmankami, to przejazdy nie muszą być co 300 metrów. Zdarzają się też przejazdy znikąd donikąd, z których nikt nie korzysta. W takich przypadkach można je po prostu zlikwidować – tłumaczy Pawłowski. Kolejarze jeszcze nie mają ostatecznej listy skrzyżowań, które będą chcieli zamknąć. Dopiero są w trakcie tworzenia takiej listy. Cały proces trwa, bo kolejarze uzgadniają sytuację poszczególnych skrzyżowań z zarządcami dróg, w wielu przypadkach pozostawienia bądź likwidacji przejazdu domagają się lokalni mieszkańcy.
Rok po wypadku w Pniewitach
Wiadomo na pewno, że zlikwidowany zostanie przejazd w miejscowości Pniewite, gdzie rok temu doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło dwoje dzieci. W auto, którym rodzina jechała na długi weekend, uderzył szynobus. Po wypadku okazało się, że rodzina wielokrotnie zgłaszała, że na przejeździe jest niebezpiecznie. Ich pismo w tej sprawie podpisali okoliczni mieszkańcy. Jednak PKP PLK odpowiedziały, że parametry bezpieczeństwa są tam spełnione.
Jak mówi rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec, zarówno audyt przeprowadzony przez Urząd Transportu Kolejowego, jak i postępowanie Komisji Badania Wypadków Kolejowych wykazały, że pracownicy spółki, którzy stwierdzili, że na przejeździe jest bezpiecznie, nie wypełnili obowiązujących ich procedur. – Te sześć osób zostało zwolnionych – mówi Siemieniec.
Kolejarze wskazują, że około trzystu metrów od feralnego przejazdu jest inne skrzyżowanie, o wyższej kategorii, z sygnalizacją świetlną. – Uczestniczymy w kosztach budowy drogi dojazdowej do tego przejazdu, żeby można było się do niego wygodnie dostać. Kiedy będzie gotowa, to tamten przejazd zostanie zamknięty – mówi Andrzej Pawłowski.
Kolejowy Big Brother
Przejazd w Pniewitach miał najniższą kategorię, co oznacza, że jedyną ochroną przed pociągiem były znaki drogowe. Ale jak się okazuje, bezpieczeństwa nie gwarantują nawet w pełni strzeżone przejazdy ze światłami i szlabanami. Dowodzą tego nagrania z monitoringu, który kolejarze zamontowali na części skrzyżowań drogowo-kolejowych. Wjeżdżanie na przejazd przy czerwonym świetle jest nagminne. Podobnie jak zawracanie na przejeździe przy zamkniętych rogatkach, przebieganie przed nadjeżdżającym pociągiem, czy zatrzymywanie się na torach. Zdarza się także taranowanie szlabanów albo podnoszenie ich ręcznie. Tylko w tym roku kolejarze przekazali policji nagrania dotyczące 262 podobnych incydentów. W około 240 przypadkach policja zdecydowała się zająć sprawą.