Pierwszy raz od ponad 4 lat ankieta przeprowadzana wśród menedżerów kilkuset polskich firm przemysłowych wskazuje na spowolnienie w sektorze. Obrazujący to indeks PMI spadł poniżej granicy 50 pkt, co jest poważnym sygnałem ostrzegawczym także w kontekście całej gospodarki, dla której przemysł jest jednym z fundamentów rozwoju.
Analogiczne indeksy są obliczane we wszystkich największych gospodarkach. Na tle innych krajów pod tym względem wypadamy blado. Znacznie lepsze nastroje panują w przemyśle naszych zachodnich sąsiadów, ale też w Czechach czy na Węgrzech, do których Polska często jest porównywana.
- Sam spadek PMI do poziomu 49,5 punktu jest jedynie symbolicznym sygnałem spowolnienia w polskim przemyśle, ale szczegóły płynące z badania nie napawają optymizmem - ostrzega Arkadiusz Balcerowski, analityk Domu Maklerskiego XTB. Wskazuje m.in. na spadek zamówień eksportowych, pierwszy od 2016 roku spadek produkcji oraz zmniejszenie zatrudnienia.
- Według różnych miar nastrojów w sektorze przemysłowym można przewidywać, że dynamika wzrostu gospodarczego po prostu musi zwolnić w kolejnych kwartałach - podkreśla analityk XTB.
Jak głębokie może być spowolnienie? "Polska gospodarka zaczęła spowalniać po pięciu kwartałach bardzo silnego wzrostu PKB, ale zakładamy, że wytracanie tempa będzie stopniowe, z obecnych około 5 proc. do blisko 4 proc. w 2019 roku" - prognozują ekonomiści Santandera, komentując najnowszy odczyt indeksu PMI.
Podkreślają, że polska gospodarka wciąż wyróżnia się pozytywnie na tle innych, jeśli chodzi o tempo wzrostu gospodarczego i brak nierównowag makroekonomicznych, ale na tym ładnym obrazku też już powoli pojawiają się drobne rysy. Coraz bardziej rozczarowują dane z rynku pracy, a to może zapowiadać pogorszenie perspektyw konsumpcji prywatnej. Ta ostatnia była jak do tej pory głównym motorem wzrostu gospodarczego, który byłoby trudno zastąpić, szczególnie w warunkach pogarszającego się otoczenia zewnętrznego.
Kwestia interpretacji
Jednocześnie ekonomiści mBanku przestrzegają przed przesadnym przykładaniem wagi do indeksu PMI i nadinterpretowaniem go. Jak tłumaczą, bariera 50 pkt ma w dużej mierze umowny charakter i nie odpowiada historycznie żadnej jakościowej zmianie, ani w alternatywnych wskaźnikach koniunktury, ani w "twardych" danych.
Pokazują duży rozdźwięk między wskazaniem indeksu PMI od firmy Markit Economics i indeksów koniunktury w przemyśle wyliczanych przez GUS. Sugerują, że mniejszym błędem obarczone są dane urzędu statystycznego.
"O ile PMI jest użytecznym miernikiem krótkoterminowych wahań przetwórstwa i wygodną podstawą do narracji, o tyle jego obecny poziom z pewnością nie oddaje stanu całej gospodarki" - podkreślają.
Choć nie widać teraz równoległego spadku PMI i PKB, warto przypomnieć, że indeks przygotowywany przez Markit Economics jest uważany za jeden ze wskaźników wyprzedzających, czyli opisujący możliwe zmiany w przyszłości. href="https://www.money.pl/gielda/wiadomosci/artykul/projekcja-nbp-wzrost-pkb-wyniesie-4-8-w,238,0,2420974.html">
Najnowsze prognozy Narodowego Banku Polskiego nie pozostawiają złudzeń. Najlepsze gospodarka ma już za sobą. Średni wzrost PKB w tym roku szacowany jest na 4,8 proc. W 2019 roku ma spowolnić do 3,6 proc. i do 3,4 proc. w 2020.
Gospodarka w cyklu
O tym, że polska gospodarka jest w fazie spowolnienia, świadczą też wyniki badań przeprowadzonych przez GUS. Eksperymentalne opracowanie opublikowane w poniedziałek pokazuje, jak na przestrzeni ostatnich 10 lat przebiegał cykl koniunkturalny. Widać, że mniej więcej w połowie roku przekroczyliśmy granicę oddzielającą ekspansję i spowolnienie. Na wykresie pomarańczowym punktem zaznaczone jest miejsce, w którym znajdujemy się w tej chwili.
Równoległy zagregowany wskaźnik koniunktury gospodarczej (COINC)
źródło: GUS
Wykres dobrze pokazuje, że gospodarka stale przechodzi przez cztery główne fazy cyklu gospodarczego. Po wyjściu z recesji zawsze następuje ożywienie. Po nim jest ekspansja, która przechodzi w spowolnienie i ponownie nastaje depresja.
Model ekonometryczny wykorzystany w badaniach GUS wyraźnie pokazuje, że na horyzoncie czai się już coś poważniejszego niż tylko spowolnienie. Oczywiście to tylko teoretyczny model, ale dający do zrozumienia, że dobry czas się w końcu skończy. Taka jest natura gospodarki.
Z perspektywy konsumentów wskazanie miejsce w cyklu koniunkturalnym jest ważną wskazówką m.in. w odniesieniu do tego, co robić z oszczędnościami. Okres ekspansji jest dobrym czasem do podejmowania ryzyka i zarabiania m.in. na giełdzie. W czasie spowolnienia zalecane jest zdecydowane ograniczenie ryzyka i promowane jest posiadanie gotówki.
Niekoniecznie mowa o trzymaniu pieniędzy w skarpecie. Pod pojęciem gotówki należy bardziej rozumieć lokatę w banku, która nie jest może wysoko oprocentowana, ale mamy gwarancję, że oszczędności są bezpieczne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl