"Kiedy ktoś w Prawie i Sprawiedliwości wpadł na pomysł, aby Przemysław Marchlewicz został wiceszefem Lotosu, w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku trwało śledztwo w sprawie wyłudzenia dofinansowania przez firmę, w której członek sopockiego PiS był prezesem – pisze tygodnik "wSieci".
Jak zwraca uwagę "Gazeta Wyborcza", informacje tygodnika pojawiły się akurat w czasie zjazdu gdańskiego PiS. Miały się tam stać jednym z głównych tematów rozmów - delegaci mieli się zastanawiać, co zrobił Marchlewicz, ale i tak wybrali go do zarządu regionu.
- Nikt nie postawił mi zarzutów karnych, sprawa nie ma związku z moją pracą w Grupie Lotos. Gdyby miało dojść do wyłudzenia dotacji, pewnie ktoś siedziałby w areszcie, a teksty to sugerują. Mam wrażenie, jakby ktoś wydał na mnie medialne zlecenie - mówi Marchlewicz, cytowany przez "Wyborczą".
Autor tekstu "wSieci" Artur Ceyrowski wyraził na portalu Pressmania.pl nadzieję, że dzięki jego materiałowi "w końcu ktoś zacznie się baczniej przyglądać temu, co dzieje się w pomorskich spółkach Skarbu Państwa". "Obecna pozycja Marchlewicza nie jest wynikiem tylko i wyłącznie jego pracy, ale wielu osób z tego środowiska. Może już czas, aby nim trochę wstrząsnąć?" - napisał dziennikarz.
O co dokładnie chodzi? Od października 2014 r. do maja 2016 r. Marchlewicz był prezesem spółki Vangala, która miała budować innowacyjne jachty dalekomorskie i nawet uzyskała 40 mln zł unijnej dotacji na uruchomienie produkcji. Spółka otrzymała 10 mln zł zaliczki, za które chciała kupić zakład produkcyjny. Jak ustaliła Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, która udzieliła dotacji, spółka kupiła nieruchomość, ale od podmiotu, z którym pozostawała w stosunku faktycznym. PARP nie uznała więc tego wydatku za kwalifikowalny, a wkrótce zażądała zwrotu zaliczki.
Marchlewicz przekonuje, że PARP wiedział, jaką nieruchomość chce kupić Vangala, a urzędnicy zmienili zasady już po realizacji płatności za nieruchomość.
Prokuratura zabezpieczyła dokumentację finansowo-księgową i przesłuchała szereg osób, ale nikomu nie przedstawiła na razie zarzutów.
To kolejne zamieszanie wokół zarządu Lotosu w ostatnim czasie. Na początku listopada, po pół roku rządów fotel prezesa spółki stracił Robert Pietryszyn, kojarzony z byłym posłem i rzecznikiem PiS, Adamem Hofmanem.