Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", z przetargu zrezygnował Lockheed Martin, właściciel PZL Mielec, który produkuje śmigłowce Seahawk. Ofertę zamierza złożyć właściciel PZL-Świdnik, czyli Leonardo. Wciąż waha się za to Airbus.
Ze względu na specjalistyczne wyposażenie zakup czterech śmigłowców może kosztować aż 1,5-2 mld zł. Wariant optymistyczny zakłada, że wszystkie maszyny wejdą do służby w 2021 roku, ale bardziej realne jest dostarczenie dwóch z tych maszyn rok później.
Zakup śmigłowców dla polskiej armii to największa rysa na honorze MON od objęcia władzy przez PiS w 2015 roku. Zapoczątkowany przez poprzedni rząd przetarg na śmigłowce został anulowany, ale zapowiadane przez Antoniego Macierewicza zakupy nie doszły do skutku.
Rząd całą winą za zerwanie rozmów obarczył firmę Airbus Helicopters, którzy "nie przedstawili oferty offsetowej zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego". Na mocy wstępnego porozumienia Polska miała kupić od tej firmy 50 śmigłowców płacąc za to 13,5 mld zł.
Po zerwaniu rozmów z Francuzami Antoni Macierewicz zapowiedział kupno Black Hawków. Wpierw dwóch dla naszych specjalsów, potem kolejnych. Mimo hucznych zapowiedzi, kolejnych maszyn jak nie było, tak nie ma.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl