Ponad 600 mln zł mają pochłonąć inwestycje w odnowienie części taboru Przewozów Regionalnych. To ma być największy taki program w historii, ale obejmie on raptem modernizację 36 pociągów i zakup 10 nowych. Niewiele jak na spółkę, która używa ich około pół tysiąca.
Przewozy Regionalne dostały właśnie 629 mln zł kredytu od konsorcjum trzech banków: BGK, PKO BP i BZ WBK. Jak oficjalnie poinformowała spółka, teraz może przystąpić do realizacji największego w swojej historii programu unowocześnienia parku taboru. Plany nie wyglądają jednak imponująco: pieniądze mają iść na modernizacje 36 elektrycznych zespołów trakcyjnych i zakup dziesięciu nowych. To niewielka część składów, z których korzysta firma. Łącznie ma do dyspozycji - sumując tabor należący do niej i do marszałków województw - około pół tysiąca pociągów. Z tego nowa lub zmodernizowana jest zaledwie połowa.
Prezes Przewozów Regionalnych Krzysztof Mamiński przyznaje, że takie są właśnie możliwości inwestycyjne spółki i na więcej na razie nie ma co liczyć. - Do 2018 r. jako spółka będąca w procesie restrukturyzacji nie możemy korzystać ze środków unijnych. Gdybyśmy mogli dzisiaj korzystać z środków unijnych, to traktując te 600 mln zł jako wkład własny, moglibyśmy pozyskać środki rzędu 4 mld zł. Wtedy byśmy mogli mówić o naprawdę gigantycznym programie inwestycyjnym – mówi money.pl Mamiński. - Po 2018 r. chcemy rozmawiać z producentami taboru o nowych pociągach. To mogą być długie serie, to może być mniejszy koszt jednostkowy zakupu. Jeszcze przed nami dwa lata. Szybko minie – dodaje.
Pełnoletnie do remontu
Prezes żartuje, że pociągi, które trafią do modernizacji, są już pełnoletnie, a nawet bardziej niż pełnoletnie. Po renowacji mają jeździć kolejne 20 lat. – One właściwie będą odpowiadać standardom nowego taboru. Wszystko, co widzi klient, czyli wnętrze, oświetlenie, klimatyzacja, system informacji pasażerskiej, będzie nowe – tłumaczy. Czy w takim przypadku nie lepiej byłoby kupić nowe pociągi? Tu na przeszkodzie stają proste rachunki. Modernizacja pociągu to wydatek około 7-8 mln zł. Zakup nowego kosztuje dwa razy tyle. Dlatego zarząd zdecydował, że zmodernizuje 36 pociągów, a nowych kupi tylko dziesięć. Przetargi mają być ogłoszone w ciągu dziesięciu dni. Wyremontowane składy mają pojawić się na torach w grudniu przyszłego roku.
Zresztą już sam fakt, że spółka mogła zaciągnąć kredyt, zarząd i większościowy udziałowiec firmy, czyli Agencja Rozwoju Przemysłu, uznają za sukces. Rok temu Przewozy Regionalne stanęły na krawędzi bankructwa. Żeby przewoźnik, który jako jedyny obsługuje przewozy kolejowe w wielu częściach Polski nie upadł, ponad połowa jego udziałów trafiła do ARP. W przeciwnym kierunku popłynęło 770 mln zł, z których spółka miała spłacić swoich wierzycieli. Jak komentuje prezes ARP Marcin Chludziński, jeszcze osiem miesięcy temu Przewozy Regionalne były w Agencji najbardziej palącym tematem. Natomiast po pierwszym półroczu 2016 r. spółka zanotowała zysk we wszystkich dziedzinach działalności. Natomiast w środę podpisano umowę z bankami na przyznanie wielomilionowego kredytu. - Dla nas to, że banki zdecydowały się na finansowanie spółki, oznacza, że odzyskują zaufanie do spółki, która była w bardzo trudnej sytuacji – mówi money.pl Chludziński.
Suplement zamiast kroplówki
W Przewozach Regionalnych trwa program restrukturyzacji. Ze spółki ma odejść jedna czwarta ośmiotysięcznej załogi, a zbędny majątek pójdzie pod młotek. Prezes ARP mówi, że Agencja nie chce utrzymywać spółki na niekończącej się kroplówce finansowej. – Raczej chcemy podać suplement diety, który pomoże spółce stanąć na nogi – mówi.
Tyle że spółka już dostała suplement diety w 2008 r., kiedy została wyjęta z Grupy PKP i przekazana samorządom 16 województw. Cała operacja, nazwana usamorządowieniem, wiązała się także z oddłużeniem spółki – innymi słowy przekazaniem jej ok. 2 mld zł. Po kilku latach okazało się, że marszałkowie województw nie są zadowoleni ze wspólnej spółki i cała konstrukcja zaczęła trzeszczeć w szwach. Kiedy spółka zaczęła upadać, do akcji wkroczyła ARP.
Jak mówi prezes Chludziński, zysk za pierwsze półrocze br. wyniósł około 30 mln zł. Prezes Mamiński szacuje, że w całym roku spółka zarobi około 50 mln zł. - To jak mecz Polski z Niemcami na Stadionie Narodowym – porównuje prezes Mamiński. - Mało kto w to wierzył, a wygraliśmy. Podobnie jest z Przewozami Regionalnymi. Jeszcze pół roku temu nikt nie dawał nam szansy, a dziś? – pyta.
Prezes ARP ma nadzieję, że w perspektywie dwóch – trzech lat kondycja spółki będzie na tyle ustabilizowana, żeby Agencja mogła z niej wyjść. Prezes Mamiński planuje, że po 2018 r., kiedy Przewozy Regionalne będą mogły korzystać z funduszy unijnych, spółka będzie mogła zmodernizować resztę swojego taboru.