Do końca przyszłego roku przybędzie 400 tysięcy bezrobotnych, a przez najbliższe dwa lata nie ma szans na realny wzrost płac.
Tak wynika z sondy, którą _ Dziennik Gazeta Prawna _ przeprowadził wśród 15 bankowców i ekspertów rynku pracy.
Wskaźnik bezrobocia wzrośnie do grudnia tego roku z 10,8 procent do 11,3 procent, a w przyszłym roku osiągnie 13,3 procent. Jesienny wzrost bezrobocia będzie spowodowany między innymi zakończeniem prac sezonowych w rolnictwie i budownictwie.
Wynagrodzenia w ujęciu nominalnym w tym i w przyszłym roku wzrosną o 3 procent. Realnie, po uwzględnieniu inflacji, wzrost płac będzie więc na poziomie zera.
Eksperci przewidują, że na bardziej dynamiczny wzrost płac będziemy mogli liczyć dopiero w 2011 roku. Prognozują także, że zwolnienia dotkną firmy działające w szeroko pojętej branży inwestycyjnej, między innymi firmy meblarskie, budowlane i samochodowe.
Według ekspertów, na pracę mogą liczyć pracownicy w handlu detalicznym, przedstawiciele handlowi, pracownicy warsztatów samochodowych czy firm odzieżowych.