Po zauważalnych spadkach liczby dłużników alimentacyjnych w dwóch ostatnich miesiącach zeszłego roku, w styczniu i lutym tego roku znów wzrosła liczba opiekunów niepłacących na dzieci.
Jak pokazują ostatnie dane BIG InfoMonitor, w Polsce zasądzonych alimentów nie płaci 314 064 opiekunów. W sumie długi alimentacyjne wynoszą już prawie 11,5 mld zł, co stanowi ponad 29 proc. wszystkich zaległości Polaków odnotowanych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor.
W zeszłym roku w statystykach wyraźnie dostrzegaliśmy wpływ zaostrzenia prawa wymierzonego w dłużników alimentacyjnych. Najpierw swoje zrobiło nagłośnienie związane z wejściem w życie znowelizowanego kodeksu karnego, który pozwala za równowartość trzech miesięcznych świadczeń ograniczyć wolność niesolidnego rodzica, a po kilku miesiącach obawa, że można narazić się na ograniczenie wolności – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
W maju ubiegłego roku weszły w życie nowe przepisy dotyczące dłużników alimentacyjnych. W miejsce zapisu o „uporczywym” uchylaniu się od płacenia alimentów, pojawiło się sformułowanie o niepłaceniu równowartości trzech miesięcznych świadczeń. Takie zaniedbanie to obecnie przestępstwo, za które grozi kara grzywny, ograniczenie lub pozbawienie wolności.
Dłużnicy jednak już zdążyli się trochę oswoić z sytuacją.
Jak na razie nie widać aby sądy były tak restrykcyjne jak pozwala im na to prawo. Rzadko słychać o ograniczeniu wolności niepłacących alimenty. Mimo tak niskiego bezrobocia sędziowie wciąż wierzą, że rodzic jest bezrobotny i cały czas nie może znaleźć zatrudnienia. Wymiar sprawiedliwości coraz chętniej decyduje się natomiast kierować dłużników alimentacyjnych do prac publicznych oraz prac społecznych np. 8 godzin w miesiącu. Na tym drugim wyroku niealimentowane dzieci zupełnie jednak nie korzystają, trudno też mówić o szczególnej dokuczliwości dla niepłacącego – mówi Katarzyna Tatar, wiceprezes stowarzyszenia Alimenty to nie prezenty.
Średnio niesolidny rodzic wyłącznie na rzecz dziecka zalega ze spłatą 36,4 tys. zł. Najczęściej jest to ojciec dziecka, bo - 95 proc. wszystkich dłużników alimentacyjnych to panowie. Do ojców należą też największe długi. Rekordzista z Mazowsza - zgromadził prawie 668 tys. zł zaległych alimentów.
Na przyrost liczby dłużników wpływa również większa aktywność ośrodków gmin przekazujących informacje o zaległościach alimentacyjnych osób w poszczególnych regionach.
Mimo tendencji wzrostowej jaka ma miejsce od początku tego roku, w wielu województwach spada liczba dłużników alimentacyjnych. W porównaniu z danymi z opublikowanymi na koniec grudnia 2017 r., liczba dłużników alimentacyjnych zmniejszyła się w pięciu województwach: kujawsko-pomorskim, lubuskim, łódzkim, opolskim i pomorskim. Z kolei kwota zaległości zmniejszyła się tylko w jednym. Mowa tu o województwie lubuskim, gdzie odnotowano spadki zarówno liczby dłużników, kwoty zadłużenia, jak i średniej zaległości przypadającej na osobę.
Pod względem największej liczby dłużników na pierwszym miejscu jest województwo śląskie, mazowieckie i dolnośląskie, zaś najwyższe zaległości odnotowano kolejno na Mazowszu, Śląsku i Dolnym Śląsku. Najmniej dłużników alimentacyjnych zamieszkuje województwa opolskie i podlaskie, gdzie łączne długi nie przekraczają jeszcze 300 mln zł.