Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Lepiarz
|

Przyszłość UE tematem spotkania Schroeder-Chirac w Berlinie

0
Podziel się:

Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i prezydent Francji Jacques Chirac spotkają się w sobotę wieczorem w Berlinie, by omówić skutki odrzucenia przez Francuzów i Holendrów konstytucji Unii Europejskiej.

Obaj politycy zajmą się m.in. kwestią, czy należy wobec rosnącego oporu mieszkańców krajów UE kontynuować proces przekazywania unijnym władzom w Brukseli dalszych kompetencji - twierdzą niemieckie źródła rządowe. Tematem rozmów będzie również budżet Unii na lata 2007-2013 oraz sposoby ożywienia unijnej gospodarki.

Schroeder zaproponował w piątek, by kraje Unii Europejskiej zgodziły się na "przerwę na dyskusję" w celu zastanowienia się nad przyszłością wspólnoty. Taka dyskusja miałaby dotyczyć kierunku politycznego rozwoju Unii oraz zakresu kompetencji unijnych instytucji. Niemiecki rząd jest zwolennikiem ograniczenia zadań realizowanych przez UE.

Jak podał dziennik "Sueddeutsche Zeitung", Berlin uważa, że spotkania na szczycie UE nie nadają się do takich dyskusji. Strona niemiecka preferowałaby rozmowy "przy kominku" - "bez przymusu zdawania dziennikarzom co godzinę sprawozdań" - czytamy w SZ".

Jak twierdzi gazeta, coraz więcej przesłanek wskazuje na możliwość porozumienia w sprawie unijnego budżetu na lata 2007-2013. "Po obu przegranych referendach konieczny jest optymistyczny sygnał" - powiedział "SZ" przedstawiciel rządu.

Ostatnia luksemburska propozycja przewiduje, by w latach 2007- 2013 budżet wyniósł 1,056 procent dochodu narodowego brutto UE. Niemiecki rząd obstawał dotychczas przy ograniczeniu wydatków do 1 proc. DNB, natomiast Komisja Europejska proponowała 1,14 proc. DNB.

Przyjęcie luksemburskiej propozycji oznaczałoby zwiększenie wydatków Niemiec o 10 mld euro. Jak twierdzi "SZ", kierujący obecnie Unią Luksemburg przewidział rabat dla Niemiec, Holandii i Szwecji. Jeżeli rabat wyrównałby "w znacznym stopniu" wzrost wydatków o 10 mld euro, Berlin byłby gotów zaakceptować budżet w wysokości 1,056 proc. DNB - twierdzi źródło w niemieckim rządzie.

Wśród niemieckich polityków mnożą się głosy kwestionujące przyjęcie do Unii Turcji oraz Rumunii i Bułgarii.

Niemiecki eurodeputowany Martin Schulz powiedział "SZ", że wynik referendów we Francji i Holandii musi mieć "poważny wpływ" na wszystkie dziedziny polityki, w tym także na proces rozszerzenia. Przyjęcie Turcji oraz krajów bałkańskich Chorwacji i Macedonii nie jest możliwe na gruncie traktatu z Nicei -powiedział Schulz. Niemiecki socjaldemokrata kieruje francją parlamentarną socjalistów w Parlamencie Europejskim.

Swój sprzeciw wobec przyjęcia Turcji potwierdziła przewodnicząca CDU Angela Merkel. "CDU i CSU będą podczas rokowań forsować stanowisko, że uprzywilejowane partnerstwo zamiast pełnego członkostwa jest w przypadku Turcji właściwym rozwiązaniem" - powiedziała Merkel w wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".

Przeciwko dalszemu rozszerzeniu Unii wypowiedział się przewodniczący komisji Bundestagu ds. europejskich Matthias Wissmann. "Dopóki Rumunia i Bułgaria nie spełnią warunków akcesyjnych, niemiecki Bundestag nie może ratyfikować umów o przyjęciu tych krajów" - powiedział Wissmann dziennikowi ""Welt am Sonntag".

Klaus Haensch (SPD) dodał, że mieszkańcy krajów UE są nastawieni sceptycznie wobec wszystkich kolejnych tur rozszerzenia. "Europa potrzebuje konsolidacji, która potrwa dłużej niż pięć lat" - podkreślił.

Pod wpływem odrzucenia konstytucji w innych krajach, maleje odsetek jej zwolenników w Niemczech. Z sondażu instytutu Polis dla najnowszego wydania tygodnika "Focus" wynika, że za unijną konstytucją wypowiada się obecnie 44 proc. Niemców. 39 proc. jest przeciwnych konstytucji. Przed referendami we Francji i Holandii za konstytucją opowiadało się 52 proc. ankietowanych, 32 proc. było przeciwnych.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)