Przywięzienne zakłady pracy zamiast zatrudniać więźniów wolą przekazać zlecenia podwykonawcom.
NIK opublikowała wyniki kontroli przeprowadzonej w ubiegłym roku, która obejmowała lata 2001-2003. Wynika z niej, że blisko 60 procent kontraktów zdobytych bez przetargów zakłady przekazywały dalej.
Kontroler NIK Andrzej Juchnicki podkreślił, że przywięzienne zakłady często były tylko pośrednikami przy zdobywaniu zleceń. Dochodziło do takich sytuacji, że zlecający od razu wskazywał wykonawcę, przy czym osoby zatrudnione w tych firmach okazywały się być spokrewnione.
Najwyższa Izba Kontroli wystawiła przywięziennym zakładom - ogólnie - ocenę pozytywną. Ale, jak tłumaczył wiceprezes Izby Zbigniew Wesołowski, jest to ocena na wyrost. Bo po pierwsze - zakłady skontrolowano po raz pierwszy, a po drugie - podobnie jak skazańcom, tak i zakładom trzeba dać jeszcze jedną szansę.
NIK zarzuciła zakładom, że zamiast tworzyć nowe miejsca pracy, inwestowała w modernizację.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie zgadza się z zarzutami Izby. Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła 32 z 42 zakładów przywięziennych.