MSWiA odstąpiło od wyznaczenia progu 55. roku życia, po przekroczeniu którego policjantowi wypłacana byłaby pierwsza emerytura - podano, ogłaszając porozumienie kończące listopadowy protest policjantów. W ramach protestu funkcjonariusze masowo udawali się na chorobowe.
Według pierwotnego projektu ministerstwa policjant miał pobierać świadczenie emerytalne nie wcześniej niż od 55. roku życia. Ci, którzy 25 lat służby zakończyliby na przykład w wieku 45 lat, mogli być słusznie zaniepokojeni. Co mieliby robić przez dziesięć lat? Pracować? W wyniku nieformalnego strajku policji, MSWiA wycofało się m.in. z tego pomysłu.
Co to oznacza? Przeciętna polska rodzina będzie musiała wciąż utrzymywać tę samą armię młodych emerytów, płacąc wyższe podatki.
GUS podał pod koniec listopada dane o liczbie emerytów w podziale na wiek. Widać z nich, że przywileje emerytalne kilku grup zawodowych sprawiły, że mamy w kraju 1,8 tys. emerytów, którzy nie ukończyli 40 lat. Nie mylić z rencistami, którzy pobierają świadczenie ze względu na niezdolność do pracy. Chodzi o osoby, które pracować teoretycznie mogą, ale biorą emeryturę, czyli świadczenie formalnie należne osobom niezdolnym do pracy ze względu na wiek.
Różne są definicje młodości, ale chyba każdy się zgodzi, że poniżej pięćdziesiątki ludzie są zdecydowanie za młodzi na emeryturę. A takich jest w Polsce aż 42,7 tys. I to głównie mężczyzn, których w tej grupie jest aż 41,6 tys.
Emerytury tym najmłodszym emerytom wypłacają trzy ministerstwa: spraw wewnętrznych i administracji (policjanci i straż graniczna), sprawiedliwości (sędziowie i prokuratorzy) oraz obrony narodowej (wojsko).
Najliczniejszą grupę „młodych emerytów” stanowią policjanci i straż graniczna - świadczenie pobiera 22,7 tysiąca tych, którzy skończyli już służbę, a nie skończyli jeszcze 50 lat. Takich wojskowych jest 16,6 tysiąca, a pracowników wymiaru sprawiedliwości 3,4 tysiąca.
Wspomniane osoby z pewnością nie zebrały ze swojego wynagrodzenia składek, które umożliwiałyby utrzymanie ich na resztę życia. Musi to sfinansować budżet, czyli inaczej mówiąc my, zwykli podatnicy, którzy na budżet się składamy. Ile to kosztuje?
Dwa miliardy złotych z kieszeni podatników
Do wyliczeń przyjęliśmy średnie emerytury płacone przez wspomniane wyżej instytucje. Wojskowi pobierają średnio 3,3 tys. zł brutto emerytury, policjanci i strażnicy graniczni 3,36 tys. zł, a pracownicy wymiaru sprawiedliwości 3,51 tys. zł. To kwoty brutto, z których część w postaci podatku wraca do państwa. Netto będzie to odpowiednio 2,7 tys. zł, 2,76 tys. zł i 2,88 tys. zł.
Mnożąc te kwoty przez liczbę emerytów mamy odpowiednio około 740 mln zł na policjantów i strażników granicznych, 572 mln zł na wojskowych i 112 mln zł na pracowników wymiaru sprawiedliwości. Łącznie 1,4 mld zł.
A to jeszcze nie wszystko. Nie zapominajmy, że wcześniejsze emerytury pobierają jeszcze sędziowie i prokuratorzy. Formalnie nie nazywa się tego emeryturą, ale wypłatą za „stan spoczynku”. Otrzymują 75 proc. ostatniej pensji. W ubiegłym roku poszło z budżetu na ten cel (kwota razem z uposażeniami rodzinnymi) aż 914 mln zł (sądy powszechne, apelacyjne, Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy itd.). Na prokuratorów zabudżetowano 336 mln zł. Łącznie - 1,25 mld zł w 2018 roku.
Ilu jest wśród sędziów i prokuratorów w stanie spoczynku osób poniżej 50. roku życia? Takich statystyk resort sprawiedliwości nie publikuje, ale załóżmy, że proporcje są podobne, jak wśród innych pracowników wymiaru sprawiedliwości.
Dziennik „Fakt” podawał nawet w ubiegłym roku przykład najmłodszej sędzi emerytki, która w wieku 37 lat po zaledwie trzech latach orzekania, z powodu złego stanu zdrowia przeszła w stan spoczynku i dostaje ponad 6 tys. zł miesięcznie.
Ministerstwo opłaca emerytury dla 3,4 tys. "młodych emerytów" przed pięćdziesiątką. Stanowią oni 14 proc. grupy emerytów wymiaru sprawiedliwości. Jeśli ta sama proporcja obowiązuje w przypadku sędziów i prokuratorów w stanie spoczynku, to z 1,25 mld zł mamy około 200 mln zł na młodych emerytów.
Razem z poprzednio podanymi 1,4 mld zł, wychodzi na to, że państwo wydaje z naszych podatków rocznie około 1,6 mld zł, by sfinansować życie osób, które mają wystarczająco dużo siły, by dalej pracować, a jednocześnie wcale nie opłaciły składek, które uprawniały by do pobierania tego rodzaju świadczenia. Przywileje emerytalne kosztują. Oczywiście tych, którzy za nie płacą, a nie z nich korzystają.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl