Nie cichną dyskusje wokół Puszczy Białowieskiej. Po jednej stronie sporu stoją organizacje ekologiczne, które sprzeciwiają się dodatkowej wycince drzew w ekosystemie wpisanym na listę Przyrodniczego Dziedzictwa UNESCO. Innego zdania jest Ministerstwo Środowiska, które w ten sposób chce chronić przyrodę przed inwazją kornika drukarza, którego plaga rozprzestrzenia się wewnątrz puszczy.
Decyzję w sprawie zwiększenia wycinki zaskarżył Rzecznik Praw Obywatelskich do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, zauważając, że przed jej podjęciem resort nie rozważył należycie wątpliwości związanych z tą sprawą i nie przeprowadził konsultacji społecznych.
Głos zabrał również rzecznik Ministerstwa Środowiska Paweł Mucha, który zachęcił do rzeczowej dyskusji, opartej na rzetelnych danych, nauce i doświadczeniu polskiej szkoły ochrony przyrody. Odwołał się on również do wcześniejszej decyzji ministerstwa oraz działań rzecznika.
- Zastanawiam się, dlaczego Rzecznik Praw Obywatelskich nie interesował się sprawą puszczy, gdy była ona wpisywana na listę Przyrodniczego Dziedzictwa UNESCO. Uczyniono to bez konsultacji z ludźmi mieszkającymi w Puszczy. Czy RPO wówczas się tym zainteresował i bronił interesów lokalnej społeczności? - komentuje Paweł Mucha, rzecznik Ministerstwa Środowiska.
Dodał on, że mieszkańcy Powiatu Hajnowskiego ponieśli wymierne straty z powodu błędnych decyzji poprzedniego rządu dot. puszczy. Skandalem jest to, że dzisiaj muszą swoje domy opalać węglem. A jak donosiły media, dym z tzw. małej emisji doprowadza do zanieczyszczenia powietrza w Puszczy Białowieskiej.
- Przypomnę też, że drewno do opalania domów ludzi mieszkających w Puszczy Białowieskiej sprowadzane jest z nadleśnictw oddalonych nawet o kilkadziesiąt kilometrów. Nie pamiętam, by w sprawach bezpośrednio dotykających obywateli, spowodowanych błędnymi decyzjami rządu PO-PSL, RPO zajmował stanowisko - twierdzi Paweł Mucha.
W 2011 roku poprzednie kierownictwo Ministerstwa Środowiska ograniczyło pozyskanie drewna w Puszczy Białowieskiej do 48,5 tys. metra sześciennego. Stało się to bez uprzedniej analizy społecznych i przyrodniczych skutków. W raporcie NIK z 2013 roku instytucja skrytykowała brak oceny wpływu zmniejszonego pozyskania drewna na rynek pracy i na stan drzew zagrożonych inwazją kornika.
Bierna czy czynna ochrona?
Organizacje ekologiczne nie chcą dodatkowej ingerencji w funkcjonowanie Puszczy Białowieskiej. Ich zdaniem natura w tym miejscu samodzielnie powinna sobie radzić.
Rzecznik resortu powiedział również, że ministerstwo przeprowadziło szereg działań w puszczy mający rozstrzygnąć, który ze sposobów ochrony przyrody będzie skuteczniejszy.
- Mamy dane, które mówią, jaki jest dokładny stan środowiska przyrodniczego w Puszczy Białowieskiej. Wydzieliliśmy 1/3 terenu, tak jak postulowały organizacje ekologiczne i zostawimy je bez żadnej ingerencji człowieka. Pozostałą część 2/3 puszczy poddamy ochronie czynnej zgodnej z nauką i najlepszą wiedzą, aby chronić siedliska i cenne gatunki, by nie dochodziło do dalszej degradacji środowiska. Zaprosiliśmy również organizacje ekologiczne do współpracy, do wspólnego monitorowania wydzielonych stref. Chcemy wspólnie obserwować, jak bierna i czynna forma ochrony wpłynie na stan środowiska przyrodniczego w puszczy - mówił Mucha.