Trybunał przychylił się do wniosku KE i zakazał dalszej wycinki. Na razie jest to środek tymczasowy, obowiązujący do czasu, aż Trybunał wyda ostatecznie orzeczenie. Jednak już teraz Polska ma wycofać harvestery z puszczy i poinformować KE o tym, z jakich działań zrezygnowała, a jakie kontynuuje ze względu na ich "konieczność dla zapewnienia bezpieczeństwa publicznego".
Jeśli Komisja uzna, że Polska nie zastosowała się do zakazu, może ponownie wnioskować do Trybunału. W przypadku, gdy ten potwierdzi wersję Komisji, nałoży na Polskę karę 100 tysięcy euro za każdy dzień trwania wycinki.
Działalność służb podległych ministrowi środowiska Janowi Szyszce jest od miesięcy przedmiotem olbrzymich kontrowersji. Wycince sprzeciwia się nie tylko społeczność międzynarodowa i ekolodzy, którzy na miejscy próbują blokować prace harvesterów. Nawet wicepremier Piotr Gliński przyznawał we wrześniowym wywiadzie dla Radia Wrocław, że "nie jest zwolennikiem" wycinki.
Żadne dotychczasowe apele do ministra Szyszki nie doprowadziły do zmiany jego stanowiska. Według szefa resorty cięcia są konieczne, bo w ten sposób walczy się z plagą kornika, który atakuje puszczę.
Jednak w poniedziałek dyrektor Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski przyznał, że harvestery prawdopodobnie zakończą prace w puszczy. Jak powiedział na antenie RMF FM, maszyny te wykonały swoje zadanie i reszta prac będzie już dokończona ręcznie.