Zgodnie z decyzją Trybunału Sprawiedliwości UE wycinka Puszczy powinna zostać natychmiastowo wstrzymana. Tak się jednak nie stało. Co więcej, Ministerstwo Środowiska w ostrym tonie odpowiada Brukseli żądając ponad 3 mld zł zabezpieczenia finansowego. Tylko w takim przypadku Polska zgadza się wstrzymać wyrąb.
List dotyczy decyzji Trybunału Sprawiedliwości, który zakazał wycinki w ramach tak zwanego środka tymczasowego. Cały czas trwa rozpatrywanie wniosku o zaprzestanie cięć, który skierowała do Trybunału Komisja Europejska. Trybunał chciał po prostu środkiem tymczasowym uchronić Puszczę przed ewentualnymi nieodwracalnymi zniszczeniami przed podjęciem ostatecznej decyzji.
- KE traktuje tę wycinkę jako dewastację obszaru szczególnie chronionego i stąd działania tego organu. Jednak pamiętajmy, bo to bardzo ważne: o tym, kto ma rację, Trybunał jeszcze nie zdecydował - mówi money.pl prof. Genowefa Grabowska konstytucjonalistka, znawczyni prawa europejskiego i europosłanka VI kadencji PE.
Jak już pisaliśmy w money.pl, do niejawnej odpowiedzi ministerstwa dotarł serwis OKO.press. Z treści ujawnionych informacji wynika, że polska strona wobec Trybunału ma aż cztery żądania. Po pierwsze, chcemy uchylenia wniosku KE o środek tymczasowy. Po drugie, uchylenia decyzji Trybunału o jego zastosowanie.
Po trzecie, warunkujemy zaprzestanie wycinki: zgodzimy się na nie, jeśli Komisja Europejska złoży zabezpieczenie finansowe w wysokości 3,2 mld zł. Po czwarte, MŚ żąda, żeby kosztami całego postępowania przed Trybunałem obarczyć Komisję.
Ujawniona odpowiedź Ministerstwa Środowiska, a szczególnie żądanie zabezpieczenia finansowego, zadziwia innego eurodeputowanego.
- Nie jest to normalne działanie. Nie przypominam sobie sytuacji, żeby jakieś państwo szantażowało tak KE. Bo przecież jest to szantaż, jeśli mówmy, że się wstrzymamy, kiedy otrzymamy gwarancję zabezpieczenia finansowego - mówi money.pl europoseł dwóch kadencji w PE Janusz Zemke z SLD.
Polski rząd argumentuje w korespondencji, że żądania KE są zupełnie nieuzasadnione i że trzeba prowadzić "cięcia sanitarne" w ramach obrony przed kornikiem drukarzem. Wyjaśnia, że nie może wykonać zakazu wycinki, bo takie żądanie nie jest "na pierwszy rzut oka" prawnie i faktycznie uzasadnione.
W ocenie Ministerstwa Środowiska, nie ma też w tym przypadku mowy o możliwości spowodowania "nieodwracalnej szkody" na terenie Puszczy, o której mówi prof. Grabowska. Ministerstwo kierowane przez Jana Szyszkę zapewnia raz jeszcze, że wycinka spowodowana jest troską o zachowanie stabilności ekosystemu Puszczy.
- Takie spory z KE przed Trybunałem są wpisane w traktat i mamy do tego prawo. Tak jak KE ma pilnować, żeby kraje wywiązywały się z traktatów, tak państwa mają prawo do oceny postępowania KE przed Trybunałem - ocenia prof. Genowefa Grabowska.
Dla prawniczki żądanie zabezpieczenia jest tu swego rodzaju działaniem zaporowym. W ten sposób rząd PiS chce pokazać Komisji, że oszacowaliśmy ewentualne straty, które powstałyby w wyniku niezwalczania wycinką niszczycielskiego działania szkodnika.
- Rozumiem, że jest to szacunek oparty na jakichś dokumentach, szacunkach fachowców, ale tego przecież dokładnie nie wiemy. Jasno nie wynika to z tych ustaleń. Przypuszczam, że Trybunał powoła teraz ekspertów i będzie debatował na ten temat - dodaje Grabowska.