11 miliardów dolarów ma kosztować 19,5 proc. akcji Rosnieftu, na które kupca poszukuje Władimir Putin. Kreml chce sprzedać jedną piątą giganta energetycznego i spogląda z nadzieję w kierunku Chin i Indii. - Potrzebujemy pieniędzy - przyznaje prezydent Rosji.
Jak donosi Bloomberg, który o pomyśle dowiedział się z dwóch źródeł zbliżonych do Kremla, ewentualna transakcja byłaby prywatyzacyjnym rekordem w historii Rosji. Władze oczekują, że udałoby się dzięki niej pozyskać nawet 700 miliardów rubli, czyli równowartość 11 miliardów dolarów.
Kreml z nadzieją spogląda na wschód i kupca upatruje w Chinach lub Indiach. - To byłby logiczny wybór - komentuje dla Bloomberga Władimir Tichomirow, rosyjski analityk. - Te kraje chcą zacieśnić współpracę z Rosją, a ta ma dość ograniczone pole manewru, jeśli chodzi o sprzedaż akcji Rosnieftu.
Zaangażowanie dwóch najpotężniejszych gospodarek Azji w Rosnieft, który wytwarza porównywalną ilość ropy do Exxon Mobil, pomogłoby Putinowi nie tylko finansowo, ale też wzmocniłoby jego pozycję w kontekście geopolitycznym. Szczególnie w kontekście sankcji, które po aneksji Krymu nałożył na Rosję Zachód.
Minister energii Indii Dharmendra Pradhan przypominał w piątek, że jego kraj już uczestniczy we wspólnych projektach z Rosją i kolejnych nie da się wykluczyć. - Nie jesteśmy rywalami - zapewniał Pradhan.
Szef Rosnieftu Andrei Biełousow informował w ubiegłym tygodniu, że spółka chętnie sprzedałaby część akcji dwóm partnerom. Z kolei minister energii Aleksander Novak z radością przyjmował zainteresowanie Chin i Indii, nie chciał jednak szczegółowo wypowiadać się na temat ewentualnej transakcji.
Sprzedaż niespełna 20 proc. spółki miałaby również zrównoważyć udział BP, który jest też w części inwestorem w rosyjskim gigancie. Brytyjczycy ze spokojem przyjmują negocjacje wokół prywatyzacji. "To wszystko zależy od Rosji" - napisali w krótkim oświadczeniu.
Można być pewnym, że do transakcji może dojść prędzej niż później. Minister gospodarki Federacji Rosyjskiej Alexei Uliukajew powiedział w piątek, że "spodziewa się sprzedaży jeszcze w tym roku". Jest to tym bardziej prawdopodobne, że w kwietniu ponaglenie wystosował Władimir Putin, mówiąc, że chce doprowadzić do transakcji "tak szybko, jak tylko znajdzie się partner niebędący sknerą".
- Potrzebujemy pieniędzy - miał wówczas powiedzieć prezydent Rosji.
A te są Putinowi potrzebne chociażby na realizację obietnic, które złożył Rosjanom jeszcze przed ostatnimi wyborami. A wielkimi krokami zbliżają się też kolejne, więc każdy rubel jest na wagę złota, szczególnie dla będącej w nienajlepszej kondycji gospodarki rosyjskiej.