Banki w Polsce wróciły w polskie ręce. Dzięki przejęciu Pekao przez PZU od włoskiego Unicredit ponad połowa sektora bankowego należy do kapitału polskiego. Argument za? Sektor bankowy w Polsce będzie bardziej stabilny i odporny na zawirowania zagraniczne. Argument przeciw? Niektórzy obawiają się, że polski rząd będzie mógł np. wywierać presję, by banki ratowały nierentowne kopalnie. A kontroluje dwa największe.
- Po tej transakcji wartość aktywów w sektorze bankowym, która jest w polskich rękach i z centrum decyzyjnym w Warszawie, przekracza 50 proc., czyli cel strategiczny został osiągnięty – mówił Michał Krupiński, prezes PZU. Tuż po ogłoszeniu, że wraz z Polskim Funduszem Rozwoju przejmuje od Włochów bank Pekao.
Ten cel od dawna nazywany jest repolonizacją, szczególnie przez polityków. Pytanie, czy to dobrze, że udało się go osiągnąć?
Obce państwa nam nie zagrożą
- Kiedy pracowałem w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, widzieliśmy bardzo jasno, że banki z lokalnym centrum decyzyjnym dużo mocniej zwiększały swoją akcję kredytową, szczególnie w czasie kryzysu. Jest to więc bardzo dobra wiadomość z punktu widzenia stabilności finansów publicznych w Polsce – wyjaśnia prezes PZU.
I ma rację.
Większość ekonomistów zgadza się z tezą, że lepiej, jeśli polskie banki będą miały w większym stopniu polskich właścicieli.
- W takiej sytuacji kryzys za granicą ma mniejsze przełożenie na to, co dzieje się w kraju – wyjaśnia Michał Sobolewski, analityk BOŚ Banku.
Czy to oznacza, że klienci dzięki temu będą bezpieczniejsi? – Pekao to drugi największy bank w Polsce z dużą nadwyżką kapitałową, więc on i tak jest bezpieczny – dodaje Sobolewski.
Chodzi raczej o to, że cały sektor będzie bardziej stabilny. A jest się czego obawiać. Banki w Niemczech i we Włoszech mają kłopoty, muszą szybko uzupełniać rezerwy kapitałowe. To dlatego włoski Unicredit był zmuszony sprzedać Pekao, choć to jego perła w koronie.
Wielu ekonomistów podnosi też argument, że obce państwa mogą za pomocą swoich banków ingerować w to, co dzieje się z Polsce.
- Pojawia się problem, do jakiego stopnia zagraniczne banki kierują się wyłącznie własnym interesem ekonomicznym, a na ile pozostają pod wpływem rządów w swoich krajach - przyznaje prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów i główny ekonomista Business Centre Club.
Lepiej więc to ryzyko zminimalizować.
1:0 dla PZU.
#
Ręce polskie, czyli czyje?
Transakcja budzi też wątpliwości. Bo Pekao wróci nie w ręce polskich przedsiębiorców, tylko polskiego rządu.
- Rzeczywiście teraz ośrodki decyzyjne większej części sektora bankowego będziemy mieć w kraju, ale stoi za nimi Skarb Państwa, który nie zawsze jest tak efektywnym właścicielem jak podmioty prywatne – uważa Michał Sobolewski z BOŚ Banku.
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, przyznaje, że sama idea udomowienia banków i przeniesienia ciężaru decyzyjnego w tym sektorze z zagranicy do kraju jest słuszna. - Ale próba dokonania tego przez spółki z udziałem Skarbu Państwa, a więc zależne od rządu, to jest zły pomysł. W ten sposób poważnie ryzykujemy zmianę strategii banku komercyjnego na taką, którą będą tworzyć zarządy i rady nadzorcze mianowane przez rząd. To ryzykowne, niepotrzebne i złe – uważa Jankowiak.
Co się może wydarzyć?
– Pojawia się możliwość wpływania przez rząd na politykę kredytową banku, który może preferencyjnie traktować firmy państwowe i pod naciskiem politycznym kredytować na przykład kopalnie, które mają problemy – wskazuje prof. Gomułka. I dodaje, że już teraz dotyczy to banku PKO BP.
– W PKO BP struktura portfela kredytów jest inna niż w pozostałych bankach. Widać, że Skarb Państwa ma interes, żeby wspomagać firmy państwowe. Na szczęście na razie jeszcze PKO BP nie ucierpiał z tego powodu, bo zarząd skutecznie chroni interes banku. Ale w przeszłości nie było takiej presji, żeby wspomagać państwowe firmy i to, że teraz pojawiła się taka możliwość w dwóch największych bankach w Polsce, samo w sobie jest złe - wyjaśnia prof. Gomułka.
Punkt przeciwko zakupowi Pekao. 1:1
Tylko czy dało się zrobić inaczej? Skoro zapadła polityczna decyzja, żeby zrepolonizować sektor bankowy, nie było innego wyjścia.
- Nie mamy w Polsce innego podmiotu, który mógłby przeprowadzić taką transakcję, kupić drugi największy bank w Polsce - podkreśla analityk BOŚ Banku.
Kłopot małych inwestorów
Jest jeszcze jeden argument – problem z transakcją mogą mieć inwestorzy, którzy będą zarabiać mniej przez to, że udziały w Pekao będzie miało państwo.
– Akcjonariusze udział Skarbu Państwa w spółce odbierają jako czynnik ryzyka. Rynek będzie chciał za to wyższe premie – uważa Michał Sobolewski.
- To całkowite pogwałcenie interesów drobnych akcjonariuszy. Kiedy w spółce pojawia się Skarb Państwa, oni głosują nogami – następuje odpływ inwestorów, notowania spadają, wyniki finansowe się pogarszają – dodaje Janusz Jankowiak.
1:2
To nie pierwsze podejście PZU, by kupić sobie bank
Prof. Stanisław Gomułka, który był w latach 2002-2007 głównym ekonomistą PZU, przypomina, że za jego kadencji w PZU analizowano, czy warto przejąć jakiś bank. – Ostatecznie doszliśmy jednak do wniosku, żeby tego nie robić – mówi Gomułka.
Dlaczego? - Były wtedy oczywiście argumenty za. Np. to, że poprzez bank można zdobywać nowych klientów dla części ubezpieczeniowej – wspomina prof. Gomułka. To plus dla ubezpieczeniowego giganta, bo dziś ten argument wciąż jest aktualny.
- Ale z drugiej strony ubezpieczenia to znacznie bezpieczniejszy biznes, a inwestycje bankowe są ryzykowne. Wystarczy spojrzeć na ostatni kryzys na świecie, kiedy bankrutowały nawet duże banki – dodaje Gomułka.
Co się zmieniło, że teraz ubezpieczyciel zmienił zdanie? – Wtedy nie braliśmy pod uwagę repolonizacji. Chodziło wyłącznie o ekonomiczny interes PZU, a nie o jakiś ogólniejszy – mówi prof. Gomułka. – Teraz na pewno była to przynajmniej częściowo decyzja polityczna. Ale państwo jednocześnie zadbało, żeby nieco ograniczyć ryzyko dla PZU.
- Pewną rolę odegrał fakt, że Skarb Państwa włączyć się z tę transakcję poprzez Polski Fundusz Rozwoju – twierdzi ekonomista.
PZU więc niekoniecznie podjął biznesowo złą decyzję. – Komercyjnie ta inwestycja ma sens. To dobry moment na kupowanie akcji banków, bo są stosunkowo tanie, a więc ryzyko inwestycyjne nie jest wysokie – podkreśla Stanisław Gomułka.
Wynik: 2:2