- Zmiany w unijnej dyrektywie o pracownikach delegowanych są trudne do przyjęcia i uderzają w konkurencyjność polskich firm transportowych - powiedziała we wtorek minister rodziny i pracy Elżbieta Rafalska. Jak stwierdziła, zbudowanie wspólnej polityki społecznej w UE jest "trudne, żeby nie powiedzieć niemożliwe".
- Dopóki podejmujemy te rozmowy, to absolutnie wierzymy, walczymy do końca - powiedziała Rafalska, odnosząc się do zaproszenia francuskiej minister pracy ws. pracowników delegowanych.
Jak podkreśliła, kwestia pracowników delegowanych jest dla Polski kluczowa i niezwykle ważna. - My w tym torcie unijnym pracowników delegowanych mamy bardzo duży udział. Pracowników delegowanych w UE jest 2 mln, a my mamy prawie 25-proc. udział, ponad 430 tys. to są polscy pracownicy delegowani - powiedziała Rafalska.
Dodała, że polscy pracownicy najczęściej pracują w takich branżach jak budowlana, przemysł, usługi opiekuńcze, zdrowie.
- Jeżeli do tego będzie doliczony transport, bo to do końca nie jest pewne, to dla nas to jest absolutnie poważny problem. Polskich pracowników i przedsiębiorców w największym stopniu by to dotknęło - mówiła minister.
Wideo: Rafalska o 500+: nieosiągalna liczba urodzeń 400 tys. ma szansę się spełnić
Zaznaczyła, że rząd próbował złagodzić "drakońskie i trudne do przyjęcia" przepisy ws. pracowników delegowanych. - Uderzają one w konkurencyjność naszych polskich firm - oceniła Rafalska.
Zwróciła uwagę, że przy procedowaniu tych rozwiązań została wprowadzona procedura "żółtej kartki". - To rozwiązanie przez parlament było mocno poprawiane, zmieniane. Było ponad 512 poprawek. To nie było narzędzie prawne doskonałe i ono budzi sporo emocji. Do Brukseli też w tej sprawie jeździliśmy. Każde spotkanie grupy Wyszehradzkiej było poświęcone pracownikom delegowanym. Zabiegaliśmy, aby mieć po swojej stronie więcej sojuszników i wierzymy, że to stanowisko Grupy Wyszehradzkiej będzie naszym wspólnym, silnym stanowiskiem - podkreśliła Rafalska.
Równa płaca za tę samą pracę w tym samym miejscu
W ubiegłym roku roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę.
Polskie firmy delegują do pracy w krajach UE prawie pół miliona pracowników. W opinii polskiego rządu, jeśli przepisy weszłyby w życie, znacznie pogorszyłoby to pozycję polskich przedsiębiorców na rynku UE - m.in. firm transportowych, które przestałyby być konkurencyjne wobec zachodnich przewoźników.
Prezydent Francji i wielu innych polityków na Zachodzie, obecne rozwiązanie - zgodnie z którym firma płaci składki na świadczenia społeczne od delegowanych pracowników według stawek kraju pochodzenia - nazywa "dumpingiem socjalnym".
Macron chce jak najszybszego uzgodnienia zmodyfikowanej dyrektywy UE, dotyczącej pracowników delegowanych, postulując równocześnie ograniczenie okresu oddelegowania do maksymalnie jednego roku. Propozycja Komisji Europejskiej mówi o maksymalnie 24 miesiącach.
Chcemy więcej solidarności w polityce społecznej
We wtorek w Krynicy Elżbieta Rafalska oceniła, że Unia Europejska powinna dawać swoim członkom więcej swobody w kwestii kształtowania polityki społecznej. - Zbudowanie wspólnej polityki społecznej w UE jest trudne, żeby powiedzieć niemożliwe - stwierdziła. - Chcemy więcej solidarności w polityce społecznej i więcej koordynacji - zadeklarowała.
Zdaniem Rafalskiej powinno być więcej swobody, jeśli chodzi o kształtowanie krajowych polityk społecznych. - Mniej zakazów, nakazów - podkreślała minister na jednym z paneli Forum Ekonomicznego w Krynicy.
Szefowa MRPiPS nawiązała do projektu unijnej dyrektywy ws. urlopów rodzicielskich. Jak mówiła, rozwiązania tam zawarte są niekorzystne dla Polaków. Dodała, że krajowe rozwiązania w tej sprawie są lepsze.