Gdyby wśród protestujących była tylko wola rozmowy, to jestem w każdej chwili do niej gotowa. Mogę pojechać do Sejmu nawet teraz - zadeklarowała minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
Rafalska było w środę rano gościem TVN24. Minister zaznaczyła, że gdyby miała rozmawiać z protestującymi matkami niepełnosprawnych w Sejmie, to tylko za zamkniętymi drzwiami i bez udziału mediów. - W innych warunkach, przy tak dużych emocjach mogłoby dochodzić do agresji słownej - powiedziała.
Zaproponowała też, że protestujące matki niepełnosprawnych mogą przyjść na zaplanowane również na środę spotkanie Prezydium Rady Dialogu Społecznego.
Rafalska przyznała jednak, że spełnienie postulatu płacenia 500 zł na każdego niepełnosprawnego jest raczej nierealne. Pytana, jaką kwotę rząd ewentualnie mógłby wypłacać, stwierdziła, że na odpowiedź musimy poczekać.
- Premier Morawiecki zapowiedział wprowadzenie daniny solidarnościowej, funduszu, z którego pieniądze pójdą na wsparcie niepełnosprawnych. Projekt ma być gotowy do 15 maja. Wtedy będziemy mogli stwierdzić, ile dokładnie mamy na ten cel pieniędzy - wyjaśniła.
Minister była też pytana, czy jest możliwość, by zamiast wypłacać po 300 zł na wyprawkę dla każdego dziecka, pieniądze te przeznaczyć na niepełnosprawnych. - To jeden z elementów "piątki Morawieckiego, to była decyzja premiera. Byłoby niepoważnym, żebym rzucała teraz gołosłowne deklaracje bez konsultacji z premierem - odparła.
Minister odniosła się też do zarzutu, że w trakcie wcześniejszych rozmów z matkami w Sejmie zabrakło jej empatii. - Zarzut ten traktuję w kategorii ciężkiego grzechu. Nie wyobrażam sobie, żeby minister polityki społecznej nie miał empatii. Uważam, że wyrażałam dużo dobrej woli - stwierdziła.
Niepełnosprawni i ich matki protestują w Sejmie od ubiegłej środy. Domagają się zrównania renty socjalnej z rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy i wypłaty 500 zł miesięcznie na każdego niepełnosprawnego powyżej 18. roku życia, niezdolnego do samodzielnej egzystencji. Ten drugi postulat rząd uważa za nie do spełnienia.