Moody's utrzymał rating polskiego długu na poziomie A2/P-1, ale zmieniła perspektywę ratingu ze stabilnej na negatywną. Agencja uważa, że zagrożeniem dla polskiej gospodarki są wzrost wydatków budżetowych po wprowadzeniu planu 500+ i rychłym obniżeniu wieku emerytalnego, a także polityczny kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego. Co decyzja agencji oznacza dla naszego kraju?
Marcin Kiepas, główny analityk Admiral Markets w rozmowie z money.pl podkreśla, że decyzja o obniżeniu samej perspektywy, a nie ratingu, nie oznacza, że nic się nie stało, gdyż problemy, na które wskazuje Moody's, wcale nie zniknęły.
- Ryzyka, na które zwraca uwagę Moody's, nie są wydumane i nie zanosi się, aby one zniknęły - mówi.
- To, że obniżona została tylko perspektywa ratingu kredytowego, a nie sam rating, jest olbrzymim plusem dla Polski - stwierdził główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion Piotr Kuczyński. - Agencja Standard & Poor's wycenia rating Polski o dwa poziomy niżej niż Moody's, a Fitch o jeden poziom niżej. - Naturalna tendencja była taka, żeby chociaż troszeczkę zbliżyć się do konkurentów, do rywali, a jednak tego nie zrobiono - wskazuje Kuczyński. Jego zdaniem nie ulega wątpliwości, że rząd ogłosi, że to jest sukces.
Według Kuczyńskiego obniżenie przez Moody's perspektywy ratingu jest słuszne. - Od początku mówiłem, że powinien to zrobić ze względu na to, co czeka nas w przyszłym roku, jeżeli chodzi o finanse państwa. Może być z tym duży problem - dodał.
Główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga powiedział, że biorąc pod uwagę metodologię Moody's, nie ma w tym nic zaskakującego. - Spodziewałem się, że będzie obniżona perspektywa - powiedział.
W jego ocenie powody, dla których została obniżona perspektywa dla Polski, są dosyć jasne. - Po pierwsze jest ryzyko jakichś niekorzystnych zmian fiskalnych, zwiększenia wydatków i mniejszej konsolidacji fiskalnej w przyszłości w porównaniu z poprzednimi planami. Jest ryzyko jakiegoś negatywnego wpływu na sektor bankowy ewentualnej propozycji dotyczącej tzw. problemu frankowego, oraz coś, co jest powiązane i z elementem fiskalnym, ale również z potencjalnym wzrostem PKB w przyszłości, to jest propozycja wieku emerytalnego - tłumaczył Reluga.
- We wszystkich tych trzech aspektach informacji nie ma zbyt dużo. Nowej propozycji frankowej nie ma, ustawa o wieku emerytalnym jest dyskutowana, nie wiadomo w jakim będzie kształcie, rząd chce utrzymać deficyt poniżej 3 proc., ale nie wiadomo czy mu się to uda więc jest olbrzymi obszar niepewności - zaznaczył.
Zdaniem Relugi ważne jest to, że kolejna ocena Moody's jest już we wrześniu. - Dzisiaj Moody's mówi: zmieniamy perspektywę na negatywną i wydaje mi się, że dosyć jest jasne, na co powinniśmy patrzeć w najbliższych miesiącach, żeby ocenić jaki będzie następny krok - ocenił ekonomista.
W opinii Relugi na postrzeganie polskiej gospodarki będą wpływały te aspekty, które wpływają na ocenę Agencji Moody's. - Jeśli ktoś inwestuje na polskim rynku, na obligacjach i na złotym, to pewnie zastanawia się nad tymi samymi rzeczami, nad którymi zastanawia się Moody's - jaki będzie wiek emerytalny, jaki będzie budżet i co będzie z frankowiczami - wyjaśnił.
Główny Ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki stwierdził, że ocena Moody's to salomonowe rozwiązanie. Obniżenie przez agencję tylko perspektywy i pozostawienie niezmienionego ratingu jest dostarczeniem krytycznego komentarza. - To wszystko daje miejsce na poprawę dla polityków, pod warunkiem oczywiście, że nastąpi wycofanie z niektórych obietnic i rozwiązań - ocenił.
Benecki zwrócił uwagę, że - według niego - powodem obniżki są nie tylko kwestie instytucjonalne, którymi dosyć mocno kierowała się agencja S&P, ale również zwrócono uwagę na kwestie fiskalne i pogorszenie tutaj. W związku z tym ta ocena jest pełniejsza - zaznaczył. - Moody's poszedł krok dalej, bo wcześniejsze komentarze mówiły o ryzykach, a teraz już mówi się o tym, że jednak Moody's spodziewa się deficytu wyższego niż 3 proc. PKB, pod warunkiem, że nie zostaną podjęte działania - mówił.
- To są rzeczy naprawialne, w szczególności kwestie fiskalne, tylko wymagają na przykład rozłożenia niektórych obietnic, albo wycofanie się z niektórych. Wymagają znalezienia rozwiązania, które nie spowoduje, że te koszty będą tak nagle skumulowane w bardzo krótki czasie - stwierdził Benecki.
Dodał, że jego zdaniem złoty oraz obligację mają szansę się lekko umocnić, ponieważ - jak uzasadniał oczekiwania na cięcie ratingu były dosyć spore. Jednak nie ma pewności, czy to będzie trwałe umocnienie - podsumował ekonomista ING Banku Śląskiego.
David Dalton, analityk prestiżowego "The Economist", twierdzi, że polityka PiS jest postrzegana jest postrzegana za granicą jako niepewna. - A niepewność jest najgorsza, bo inwestorzy nie wiedzą, jakie podejmować decyzje - wyjaśnia. W jego opinii polska gospodarka nie jest w kryzysie, ale mogłaby radzić sobie znacznie lepiej. Dalton przewiduje, że w w tym roku PKB spadnie do 3,4 proc., a w przyszłym do 3,1 proc. Wczorajsze, wyraźnie gorsze wyniki za pierwszy kwartał mają jego zdaniem związek z niższym wykorzystaniem funduszy unijnych i spadkiem w przemyśle budowlanym. - Niewiele w tym rządowej polityki - przekonuje ekspert "The Economist".