Po wielu godzinach wyczekiwania wyrok w końcu zapadł. Mimo ostrzeżeń ekonomistów i analityków samej agencji Moody's, rating wiarygodności kredytowej naszego kraju pozostał na niezmienionym poziomie A2. Obniżona została jednak jego perspektywa ze stabilnej na negatywną.
Agencja źle ocenia wzrost wydatków budżetowych i prognozuje, że mogą one wzrosnąć jeszcze bardziej po obniżeniu wieku emerytalnego. W opinii analityków Moody's na szwank wystawiony został klimat inwestycyjny po "przesunięciu w kierunku bardziej nieprzewidywalnych polityk i legislacji".
Chodzi w tym wypadku o mogącą nastąpić wkrótce konwersję kredytów hipotecznych denominowanych we franku oraz o "przedłużającą się patową sytuację w konflikcie rządu z Trybunałem Konstytucyjnym"
Analitycy amerykańskiej agencji ratingowej zdecydowali się krok po kroku przeprowadzić aktualizację oceny, najpierw zmieniając perspektywę ze stabilnej do negatywnej.
To ostrzeżenie dla rządu, który ma czas do następnej weryfikacji we wrześniu, żeby przekonać Moody's o tym, że nasza gospodarka ma się dobrze, a zamieszanie na scenie politycznej nie będzie mieć negatywnego wpływu na wypłacalność.
Inaczej rating spadnie do poziomu A3, co oznaczałoby degradację do poziomu m.in. Omanu, Malty, Łotwy czy Litwy. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Korzystna decyzja dla Polski
Decyzja jest korzystna dla Polski ze względów wizerunkowych, ale też finansowych. Unikamy bowiem negatywnych konsekwencji spadku zaufania inwestorów zagranicznych w postaci gwałtownego odpływu kapitału. A ma to przełożenie na koszt pożyczania pieniędzy przez rząd. To ważne w obliczu sporych wydatków, jakie czekają nas przy realizacji obietnicy skrócenia wieku emerytalnego czy pomocy frankowiczom.
Rentowność 10-letnich obligacji skarbowych od połowy marca systematycznie rosła z 2,8 proc. do 3,15 proc. na początku maja. Teraz jest szansa, że ten negatywny trend zostanie powstrzymany. Zresztą przez ostatni tydzień oprocentowanie spadło już w okolice 3 proc.
Jak dokładnie zareagują inwestorzy na rynku długu na obniżenie perspektywy ratingu? Dowiemy się tego dopiero w poniedziałek. Podobnie wygląda sytuacja z reakcją Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie i foreksu.
Nie ma przypadku w tym, że agencja Moody's zdecydowała się na ogłoszenie decyzji dopiero po zamknięciu sesji na giełdzie. Tak nakazują przepisy, które w ten sposób ograniczają ryzyko dużych wahań na rynkach finansowych. Teraz inwestorzy mają weekend na spokojną analizę sytuacji.
Przy publikacji nie obyło się bez przygód. Najpierw agencja miała ogłosić decyzję w piątek po 18.00, potem, że po 22.00. Około 23. padły jednak serwery amerykańskiej firmy i zamiast komunikatu o ratingu wyświetliła się następująca informacja:
Szybko posypały się żartobliwe komentarze oczekujących na decyzję dziennikarzy, ekspertów, a także zwykłych użytkowników Twittera. Część zainteresowanych doszła do wniosku, że serwery Moody's nie wytrzymały zainteresowania z Polski. Na odważną uwagę pozwoliła sobie nawet minister cyfryzacji Anna Streżyńska...
Co oznacza decyzja Moody's dla kredytobiorców?
Decyzja o obniżce perspektywy nie może cieszyć, ale przynajmniej nie zrealizował się czarny scenariusz cięcia samego ratingu. Wszystko wskazuje więc na to, że nie będziemy mieć do czynienia ze skokiem kursu euro powyżej 4,50 zł czy powrotu franka do poziomów ze stycznia 2015 roku.
Odetchnąć z ulgą mogą m.in. kredytobiorcy, którzy spłacają raty w walutach obcych. Znaczącego wzrostu kursu "wspólnej waluty" też nie powinni w takiej sytuacji obserwować wszyscy ci, którzy planują wakacje za granicą.
Decyzja agencji Moody's o obniżeniu perspektywy ratingu nie jest zaskoczeniem. W połowie stycznia ocenę obniżyła nam inna amerykańska instytucja - Standard & Poor's. Jedynie ostatnia z "wielkiej trójki" - agencja Fitch - utrzymuje bez zmian ocenę wiarygodności Polski. To jednak może się zmienić już 15 lipca. Na ten dzień zaplanowana jest aktualizacja oceny.
W przypadku styczniowej obniżki ratingu agencja Standard & Poor's mocno wszystkich zaskoczyła. Tego błędu teraz nie popełniła Moody's, która co najmniej trzykrotnie ostrzegała polski rząd przed działaniami, które mogą do takiej decyzji prowadzić. Z pierwszym poważnym ostrzeżeniem mieliśmy do czynienia już w październiku 2015 roku, zaraz po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych.