Sytuacja w Polsce jest monitorowana - przyznaje analityk jednej z trzech największych agencji ratingowych na świecie w kontekście forsowanych przez rząd zmian w sądownictwie. To może skutkować obniżeniem oceny wiarygodności kredytowej naszego kraju, choć na razie ekonomiści dystansują się od jednoznacznych ocen. Tym bardziej, że inwestorzy jak gdyby nigdy nic podbijają notowania złotego i warszawskiej giełdy.
Mimo wakacji w polityce jest bardzo gorąco. Wszystko za sprawą błyskawicznych zmian w sądownictwie, które - zdaniem rządzących - są reformą patologicznego systemu, a według opozycji - zamachem na demokrację. Przypomnijmy, że w nocy z piątku na sobotę uchwalono przepisy przerywające m.in. kadencję KRS, a w najbliższym czasie parlament uchwali zapewne ustawę, której skutkiem będzie wymiana sędziów Sądu Najwyższego.
- Ostatnie zmiany legislacyjne potwierdzają osłabienie otoczenia instytucjonalnego w Polsce, co miało wpływ na obniżkę ratingu przez S&P w styczniu 2016 roku - skomentował sytuację w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Felix Winnekens, analityk agencji S&P Global Ratings, odpowiedzialny za Polskę.
Według analityka amerykańskiej agencji zaproponowane zmiany mogą skutkować pogorszeniem funkcjonowania mechanizmów wzajemnej kontroli i równowagi w systemie prawnym. Podkreślił, że sytuacja w Polsce jest monitorowana, bo osłabienie ram instytucjonalnych może niekorzystnie wpłynąć na sentyment zarówno inwestorów krajowych, jak i zagranicznych, a także negatywnie oddziaływać na tempo wzrostu gospodarczego w średnim terminie.
To pierwszy taki mocny głos w sprawie reformy sądownictwa ze strony analityków finansowych, którzy do tej pory byli raczej wstrzemięźliwi. Praktycznie wszystkie autorskie komentarze do sytuacji na rynkach pomijały zupełnie kwestię polityki na krajowym podwórku. "Gazeta Wyborcza" skrytykowała nawet za to finansjerę, która - jej zdaniem - ma klapki na oczach i jest krótkowzroczna, bagatelizując ostatnie wydarzenia.
Eksperci podzieleni
Co sądzą ekonomiści pytani przez money.pl? - Jeśli zmiany forsowane przez rząd zostaną w obecnym kształcie uchwalone, będzie to istotny argument dla agencji ratingowych do dokonania przeglądu sytuacji w Polsce - komentuje sytuację Sobiesław Kozłowski, szef analityków giełdowych Domu Maklerskiego Raiffeisen Banku. - Kwestia równowagi trójpodziału władzy oraz stabilności orzecznictwa jest ważna w kontekście oceny wiarygodności kraju dla zagranicznych inwestorów.
Czy grozi nam więc obniżka ratingu? Ekspert rynkowy nie wyklucza takiej opcji, choć raczej w pierwszej kolejności można się spodziewać ewentualnej obniżki perspektywy dla ratingu niż cięcia samej oceny. Zresztą sugeruje uważne śledzenie komunikatów trzech największych agencji, które najprawdopodobniej wcześniej będą wysyłać sygnały do rynku, że nie podobają im się zmiany w sądownictwie. Za pierwszy taki sygnał można uznać komentarz wspomnianego już analityka agencji S&P.
Bardziej zdystansowany wobec sytuacji jest Piotr Dmitrowski, analityk BGK. Według niego zamieszanie wokół sądów jest w tej chwili czynnikiem drugorzędnym. - Nie jest to istotne dla oceny wiarygodności kredytowej, czyli tego, czy państwo będzie w stanie w przyszłości oddać pożyczone dziś pieniądze czy nie - komentuje ekspert.
Nie wszyscy ekonomiści chcieli z nami rozmawiać na ten temat przyznając, że jest to niewygodny i mocno polityczny temat. - To wbijanie kija w mrowisko - komentuje wypowiedzi analityka S&P jeden z ekspertów, chcący pozostać anonimowym. Według niego straszenie ratingiem jest w tej chwili zbyt daleko idące. Przede wszystkim dlatego, że przepisy nie weszły jeszcze w życie, a nawet, jak się to już stanie, trzeba będzie poczekać na pierwsze efekty.
Na razie rynki finansowe spokojne
Na razie po zachowaniu inwestorów można wnioskować, że rzeczywiście rynek czeka na rozwój sytuacji i nie przejmuje się na zapas wydarzeniami na arenie politycznej. Warszawska giełda idzie od kilku dni w górę i to dosyć wyraźnie. Również nasza waluta umacnia się względem dolara i euro. Z tym że oczywiście pokazuje to nie aprobatę dla zmian w sądownictwie, a raczej sugeruje brak większego wpływu tych wydarzeń na decyzje podejmowane przez inwestorów.
Uwaga inwestorów skupia się na zupełnie innych obszarach, takich jak kondycja gospodarki USA czy spekulacjach dotyczących przyszłej polityki banków centralnych na świecie.
Od kilku dni giełda rośnie, a euro traci względem coraz mocniejszego złotego src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1499678836&de=1500328740&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WIG20&colors%5B0%5D=%230082ff&fr=1&w=300&h=140&cm=0&lp=1&rl=1"/>src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1499678851&de=1500328740&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fr=1&w=300&h=140&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Choć na razie inwestorzy nie są specjalnie zaniepokojeni sytuacją w Polsce, może się to szybko zmienić. Szczególnie wrażliwi na tego typu informacje są inwestorzy zagraniczni. A to oni odpowiadają za ponad połowę transakcji na warszawskiej giełdzie. Zmiany legislacyjne i protesty opozycji są zauważane przez media zarówno europejskie, amerykańskie, a nawet tak egzotycznych krajów, jak Malezja.
Malezyjski "Malay Mail" pisze w poniedziałek o "tysiącach ludzi protestujących w naszym kraju przeciwko reformom sądownictwa". Zwraca uwagę na kontrowersyjny charakter zmian i relacjonuje przebieg manifestacji, w których ludzie mówią o "obronie demokracji" i nazywają Jarosława Kaczyńskiego dyktatorem. To wszystko buduje obraz Polski na arenie międzynarodowej. Depesze o niemal takiej samej treści znajdziemy także w "Reutersie" czy "BBC News".
Dlaczego ratingi są tak ważne?
Prasa za granicą to ważne źródło informacji, ale dla inwestorów obracających milionami dolarów, którzy także w Polsce robią swoje interesy, ważniejsze są ratingi. Te wprost odpowiadają na pytanie, czy warto pakować pieniądze np. w obligacje danego kraju, czy nie. Innymi słowy, czy rząd jest wypłacalny lub czy mogą być w przyszłości z tym problemy.
Jeśli maleje wiarygodność kraju to rośnie koszt, po jakim może pożyczać pieniądze od inwestorów. Gdy jest przez długi czas na wysokim poziomie, zwiększa zadłużenie, które zmniejsza wiarygodność jeszcze bardziej, podnosząc koszty obsługi tego długu. Tworzy się spirala, która może doprowadzić do sytuacji, w jakiej znalazła się ostatnio Grecja.
Na razie rating Polski jest na całkiem dobrym poziomie. W zestawieniu Moody's plasujemy się w m.in. przed stawianą kiedyś za wzór Irlandią. Bezpośrednio wyprzedzamy też m.in. Islandię, Łotwę, Litwę oraz duże gospodarki, takie jak Włochy, Hiszpania, Rosja i Turcja.
Jak oceniają Polskę największe agencje ratingowe? | |||
---|---|---|---|
Standard & Poors | Moodys | Fitch | |
ocena | BBB+ | A2 | A- |
ocena w skali | 8/22 | 6/21 | 7/20 |
perspektywa | stabilna | stabilna | stabilna |
źródło: tradingeconomics.com |
Najniższą ocenę wystawia nam S&P, która jednak pod koniec ubiegłego tygodnia podwyższyła prognozy wzrostu gospodarczego Polski na ten rok z 3,3 do 3,6 proc. To dobra wiadomość, która może bilansować niepokoje ekspertów związane z sądami.
Agencja utrzymała prognozy deficytu sektora finansów publicznych do PKB oraz inflacji w horyzoncie prognozy do 2020 roku. Podwyższono z kolei szacunki ścieżki długu sektora finansów publicznych. Więcej na ten temat pisaliśmy w tekście: "S&P podnosi prognozę wzrostu PKB dla Polski. A może być jeszcze lepiej".
Nadchodzące decyzje w sprawie ratingu Polski zostaną podjęte 8 września przez agencję Moody's i 20 października przez S&P.