Piątkowa decyzja agencji ratingowej Standard&Poor's wprawiła w osłupienie analityków. Już nawet nie chodzi o to, że perspektywa została podniesiona, ale o bardziej szczegółowe parametry oceny. Analitycy S&P wierzą bowiem m.in., że inwestycje w Polsce w tym roku wzrosną, podczas gdy te od kilku miesięcy lecą na łeb na szyję.
"Wygląda to na wpadkę", "to dowód na chaos w procesie analitycznym" - tak komentuje na Twitterze piątkową decyzję S&P Ignacy Morawski, ekonomista WiseEuropa, odpowiadając na wypowiedź Bartosza Godusławskiego, dziennikarza "Pulsu Biznesu".
Analitycy agencji uznali bowiem, że wzrost PKB w 2016 roku wyniesie 3 proc. Ale nie to najbardziej zaskoczyło ekonomistów i komentatorów w Polsce. I to nawet w świetle prognozy BZWBK, którego analitycy napisali w ostatnim raporcie, że"tempo wzrostu w IV kwartale 2016 może być bliższe 1 proc. niż 2 proc. r/r. Byłby to kolejny bardzo rozczarowujący odczyt, sprowadzający całoroczne tempo wzrostu gospodarczego poniżej 2,5 proc."
Znacznie bardziej zaskakujące było to, że agencja S&P oszacowała, że inwestycje wzrosną średnio o 1 proc. w całym 2016 roku. To ciekawe o tyle, że kilka dni temu Główny Urząd Statystyczny poinformował, że inwestycje nie tylko nie rosną, ale spadają w tempie 7,7 proc. tylko w trzecim kwartale. Trudno więc spodziewać się, by pod koniec roku było odbicie, szczególnie, że aby spełniły się prognozy agencji ratingowej, musiałoby to być gigantyczne odbicie.
To rzeczywiście wygląda na poważną wpadkę.Od kilku miesięcy wiadomo,że to mało realne,a od kilku tygodni,że niemożliwe. https://t.co/6vh4ljNMSW
"Przedsiębiorcy związani z opozycją"
O tym, że firmy nie inwestują już tak jak jeszcze niedawno głośno było już w połowie listopada. Wtedy to Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla TVP wskazał winnego słabszej kondycji polskiej gospodarki - przedsiębiorcę. I to nie byle jakiego. - Na przykład są na pewne cele pieniądze, a przedsiębiorcy związani z partiami opozycyjnymi nie chcą podejmować różnego rodzaju przedsięwzięć gospodarczych. Zyskownych dla nich, bo uważają, że lepiej zaczekać, aż wrócą dawne czasy. Ale one nie wrócą, zapewniam, że nie wrócą - mówił szef PiS w TVP.
Pod koniec listopada obawy Kaczyńskiego potwierdził Główny Urząd Statystyczny. Według opublikowanych przez instytucję danych, w trzecim kwartale polskie PKB wzrosło o 2,5 proc. Analitycy od dawna nie mają wątpliwości, że za spowolnienie dynamiki wzrostu gospodarczego odpowiada spadek inwestycji, który GUS oszacował na 7,7 proc. I mowa tu nie tylko o bierności wśród prywatnych przedsiębiorców, ale przede wszystkim w spółkach Skarbu Państwa oraz w samorządach.
Na spadek inwestycji zwracał również uwagę wspomniany wyżej Ignacy Morawski, ekonomista WiseEuropa. W rozmowie z money.pl stwierdził, że spadek jest o tyle dziwny, że nie mamy przecież do czynienia z recesją w polskiej gospodarce.
- Wyhamowanie wynika ze spadku inwestycji prywatnych, ale najwięcej publicznych. PiS wprowadziło CBA do samorządów, żeby mieć haki. I trochę trudno dziwić się urzędnikom, że nie podejmują decyzji - powiedział z kolei w ubiegłym tygodniu w programie #dziejesięnażywo Jacek Rostowski, były wicepremier i minister finansów. Zaznaczył jednocześnie, że PiS jego zdaniem nie miało "żadnego pojęcia" o tym, co dzieje się z gospodarką. Bo gdyby było inaczej, to rząd nie brnąłby w "nieopanowane rozdawnictwo".
Okazuje się więc, że wszyscy w Polsce widzieli gigantyczny spadek inwestycji w ostatnich miesiącach. Wszyscy, tylko nie Standard&Poor's. I dlatego najpierw bez wyraźnych przesłanek obniżył rating w styczniu, a teraz podnosi go, gdy również trudno znaleźć do tego podstawy.