Jak jest źle to jest źle, ale jak jest za dobrze to też może być źle - takie wnioski można wysnuć z piątkowej analizy polskiej gospodarki przeprowadzonej przez agencję Standard & Poor's. Ta opisała kondycję naszej gospodarki, bo opublikowała najnowszy rating.
W bieżącym roku wzrost PKB ma zwiększyć się z poprzednio prognozowanych 3,6 do 4,2 proc., a w przyszłym z 3,1 do 3,8 proc. - szacuje S&P. Agencja docenia, że deficyt fiskalny jest dużo niższy niż sama przewidywała.
Tak dobre prognozy ze strony agencji - najbardziej dotąd krytycznej wobec Polski spośród "wielkiej trójki" (Fitch, Moody's, S&P) - dawały nadzieję. Półtora roku temu wywołała zamieszanie na rynku, kiedy ścięła nasz rating niedługo po objęciu rządów przez premier Beatę Szydło, teraz mogła przywrócić nam nadszarpniętą wiarygodność.
Wydawało by się, że skoro jest bardzo dobrze w gospodarce i budżecie, to jak nic, a rating pójdzie w górę. Nic bardziej mylnego.
Agencja nie zmieniła w piątek swojej oceny Polski, nawet mimo wyższych prognoz naszej gospodarki. Te okazały się nawet argumentem obciążającym.
To co na pierwszy rzut oka można uznać za plus, agencja postanowiła uznać za minus. Nie tyle razi ją przyśpieszenie gospodarcze, ile przyczyny owego przyśpieszenia. Według S&P wzrost PKB jest wyraźnie powyżej ,,potencjalnego", co oznacza, że naszej gospodarce grozi ,,przestymulowanie".
Według S&P może do tego doprowadzić połączenie pro-cyklicznej polityki fiskalnej (rząd stymuluje gospodarkę gdy jest koniunktura, zamiast oszczędzać na czasy dekoniunktury), ujemnych realnych stóp procentowych (niskie oprocentowanie stymulujące inwestycje), rosnącego popytu zewnętrznego, napływu funduszy z UE oraz błyskawicznego wzrostu płac.
W wyniku powyższych czynników wzrastać wkrótce powinien deficyt na rachunku obrotów bieżących, tzn. szybciej będzie rósł import niż eksport - tak uważają analitycy. To jeden ze wskaźników odporności gospodarki na szoki zewnętrzne. Minus na rachunku bieżącym ma wg S&P dojść do aż 3,8 proc. PKB już w 2019 roku, a później może przekroczyć nawet poziom 4 proc.
Kij i marchewka od S&P
Agencja podkreśliła jednak, że jeśli się myli i deficyt Polski na rachunku bieżącym będzie umiarkowany oraz odpowiednio finansowany, tj. inwestycjami w aktywa, a przy tym zauważalny będzie spadek poziomu zadłużenia i wydatków na jego obsługę, to rozważy podwyżkę oceny wiarygodności kredytowej państwa.
Wśród czynników, które mogą ją skłonić do takiej decyzji, agencja wymienia również: dostosowanie polityki fiskalnej do efektów starzenia się ludności oraz wyższe, niż obecnie szacuje, potencjalne długoterminowe tempo wzrostu polskiego PKB, co umożliwi doganianie strefy euro pod względem dochodu narodowego na mieszkańca.
Obniżeniem ratingu S&P grozi na wypadek pogorszenia finansów publicznych poza scenariusz bazowy agencji, albo gdy dostrzeże wzrost para-fiskalnych poczynań państwowych instytucji, w tym banków, które mogłyby pogorszyć sytuację budżetu państwa. Zwracać będą też pilną uwagę na niezależność NBP.
Analitycy uważają, że rząd zmarnował dobrą okazję do przygotowania się na następny szok zewnętrzny, kiedykolwiek by on nie nastąpił. Zamiast zmniejszać zadłużenie przy dobrej koniunkturze, poczynania władz poszły w drugą stronę.
Prognozy S&P dla Polski src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1380178800&de=1380208800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=ATT&colors%5B0%5D=%231f5bac&fg=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/>Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej