Tego trzeba było się spodziewać. Raport Najwyższej Izby Kontroli na nowo rozpalił spór o kredyty frankowe. Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu przypomina, że NIK podzielił jej argumenty, a Związek Banków Polskich uznaje dokument za nierzetelny.
Kontrolerzy z Najwyższej Izby Kontroli w najnowszym raporcie ostro potraktowali sektor bankowy i państwo. W ich ocenie winni problemu frankowiczówsą instytucje odpowiedzialne za ochronę konsumentów, jak UOKiK czy KNF. To one miały nie poradzić sobie ze wzrostem liczby zaciąganych kredytów w obcych walutach. Z drugiej strony wina ma leżeć po stronie zarządzających bankami. Zdaniem NIK warto rozważyć nałożenie na nich sankcji.
W tej sytuacji nie dziwi, że Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu działające na rzecz frankowiczów z zadowoleniem przyjęło ustalenia NIK. „Wnioski z kontroli przedstawione w raporcie Najwyższej Izby Kontroli są zbieżne ze stanowiskami oraz dokumentami zebranymi przez Stowarzyszenie SBB” – czytamy na stronie internetowej. Aktywiści przypominają także, że w części umów znajdowały się tzw. klauzule niedozwolone, które wciąż są wykorzystywane przez banki. „Raport NIK opisuje w sposób rzetelny przyczyny takiej sytuacji” – podkreślono.
Z kolei wiceprezes Związku Banków Polskich Jerzy Bańka w rozmowie z PAP ocenił, że raport NIK "grzeszy nierzetelnością”. - Można nawet mówić o swoistej manipulacji faktami w celu obrony z góry postawionej tezy – stwierdził. Jak wyjaśnił, największym problemem dokumentu jest brak odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego UOKiK nie zgodził się na ograniczenie możliwości przyznawania tego typu kredytów konsumentom.
Zdaniem Bańki kontrolerzy NIK nie wzięli pod uwagę również tzw. rekomendacji S Komisji Nadzoru Finansowego, której celem było zabezpieczenie przed zaciągnięciem zbyt ryzykownego długu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl