Polacy wypowiedzą się w sprawie zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków, wieku emerytalnego i ochrony Lasów Państwowych przed wyprzedażą. Prezydent zapewnił, że połączenie referendum i wyborów pozwoliłby rodakom odpowiedzieć na kluczowe pytania i nie naraził budżetu na nadmierne obciążenie. Czy to możliwe?
Ponad 100 milionów złotych kosztuje w Polsce przeprowadzenie klasycznego referendum. Z tej kwoty około 80 milionów złotych to diety członków komisji referendalnych. Z kolei druk i dystrybucja kart do głosowania kosztuje podatników z reguły ponad 10 milionów złotych. Reszta to między innymi koszty transportu, organizowania spisu wyborców, czy odpowiednie urządzenie lokali wyborczych. Taki właśnie będzie koszt najbliższego - wrześniowego referendum, którego wnioskodawcą jest były prezydent Bronisław Komorowski.
Jak będzie w przypadku październikowego? Czy faktycznie na połączeniu referendum i wyborów można zaoszczędzić, tak jak zapewnia prezydent Andrzej Duda? O szczegółowe wyliczenia trudno, ponieważ do tej pory nie było w Polsce sytuacji, by przeprowadzać takie dwa głosowania w jednym terminie. Opierać można się zatem tylko i wyłącznie na szacunkach.
Gdyby wybory parlamentarne połączyć z referendum znacznie spadłyby koszta diet członków komisji. Zgodnie z ustawą w przypadku przeprowadzenia dodatkowego głosowania w dniu wyborów parlamentarnych, całość przeprowadza się w obwodach już utworzonych dla właściwych wyborów - w tym wypadku do Sejmu i do Senatu.
To oznacza, że nie ma konieczności organizowania nowych lokali wyborczych. - Połączenie wyborów z referendum sprawiłoby, że nie musiałyby być powoływane odrębne komisje - tłumaczył kilka dni temu dyrektor zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych w KBW Krzysztof Lorentz.
Jednocześnie oznacza to, że nie ma potrzeby, by płacić pracujących w nich osobach podwójnych diet. Niewykluczone, że byłaby to wyższa wypłata - o tym w przypadku wyborów decyduje Państwowa Komisja Wyborcza. Co ciekawe, diety członków komisji do spraw referendum określa minister właściwy do spraw administracji - już nie PKW.
Według dyrektora do spraw kontroli finansów połączenie obu wyborów pozwoliłoby zaoszczędzić także na sporządzaniu spisów, urządzeniu i wyposażeniu lokali wyborczych. Mogłyby spaść także koszty transportu, ponieważ możliwe byłoby zorganizowanie wspólnego przewozu kart do głosowania w wyborach i w referendum.
Można więc przyjąć, że koszt przeprowadzenia referendum podczas wyborów to koszt nie więcej niż 10-20 milionów złotych. Same wybory parlamentarne w Polsce to z reguły koszt 150 milionów złotych. Połączone głosowania mogłyby kosztować mniej więcej 170 milionów złotych, jeżeli PKW i odpowiedni resort nie zdecydowałyby się na płacenie wyraźnie wyższego uposażenia osobom, które zdecydują się na pracę w połączonych komisjach. Ile w takim wypadku wyniosłyby oszczędności? Przynajmniej 80 milionów złotych.
Przeprowadzenie referendum w jednym terminie z wyborami nie jest jednak tak łatwe, między innymi ze względu na różne godziny głosowania. Wybierać przedstawicieli do Sejmu i Senatu możemy od godziny 7 do 21, z kolei głosować w referendum od godziny 6 do 22. O tym, w jakich godzinach mogłyby się odbywać połączone głosowania musiałaby zdecydować Państwowa Komisja Wyborcza.
Dostosowania wymagałyby także rozbieżności w granicach okręgów. Jak podkreśla jednak Lorentz, w przypadku referendum jest to kwestia wyłącznie techniczna, ponieważ wszyscy głosujący odpowiadają na te same pytania. Wyniki referendum w ocenie dyrektora mogłyby być zliczane wedle okręgów sejmowych. "To jest czysto rachunkowa rzecz" - zaznaczył.