- Chcę, aby w sprawie konstytucji odbyło się w naszym kraju w przyszłym roku, roku 100-lecia niepodległości, referendum - powiedział w środę na placu Zamkowym prezydent Andrzej Duda. Ile właściwie kosztuje zorganizowanie takiego referendum?
Jednodniowe głosowanie to wydatek rzędu 71,5 mln zł. Dokładnie tyle kosztowało dwa lata temu ogólnokrajowe głosowanie (zorganizowane na wniosek Bronisława Komorowskiego, ówczesnego prezydenta). Przed referendum pracownicy Państwowej Komisji Wyborczej szacowali, że może kosztować nawet 100 mln zł. Jak wynika ze sprawozdania PKW - ostatecznie było to odrobinę mniej. Dokładnie 71 mln 575 tys. 97 zł.
Można zakładać, że ewentualne przyszłe referendum kosztowałoby bardzo podobnie. A to oznacza, że na pomysł prezydenta Andrzeja Dudy każdy Polak wyłoży 1 zł 88 groszy. Przy założeniu, że płacą i dorośli, i dzieci. Gdyby płacić mieli tylko uprawnieni do głosowania, to koszt referendum dla każdego głosującego rośnie do 2 zł 38 groszy.
Na co idą pieniądze? Najwięcej trafia do pracowników komisji. Zryczałtowane diety dla członków obwodowych komisji ds. referendum dwa lata temu kosztowały 30 mln zł. To aż 43 proc. całych wydatków. Warto przypomnieć, że diety w ostatnim referendum wynosiły od 140 do 260 zł za zasiadanie w komisji obwodowej. Najwięcej pieniędzy otrzymywał przewodniczący i jego zastępcy, mniej szeregowi członkowie.
Krajowe Biuro Wyborcze przelewa jednostkom samorządu terytorialnego pieniądze na wypłaty dla pracowników na kilka dni przed planowanym głosowaniem. Na przykład w 2014 r. gminy miały pieniądze na diety 5 dni przed planowanym terminem wyborów. Największa część pieniędzy trafia na ogół na miesiąc przed terminem głosowania.
Drogie jest również sporządzenie spisów osób uprawnionych do udziału w referendum - na to trzeba przygotować 5,2 mln zł. Z kolei 10 mln zł kosztuje przygotowanie lokali i tzw. wydatki kancelaryjne. Wsparcie informatyczne to wydatek 6 mln zł. Sam transport kart do głosowania to koszt 400 tys. zł. Plakatowanie obwieszczeń - 277 tys. zł. 295 tys. zł kosztuje druk nakładek na karty w alfabecie Braille'a.
Druk kart w przypadku referendum to wydatek 1 mln zł. Otwarcie trzeba powiedzieć, że ponad połowa z kart do głosowania trafi ostatecznie do śmietnika. Dlaczego?
Organizując głosowanie, Krajowe Biuro Wyborcze zawsze drukuje tyle kart, ile może przyjść wyborców. Średnia frekwencja z ostatnich ośmiu wyborów parlamentarnych - od 1989 r. - wynosi zaledwie 49,57 proc. A to oznacza, że zawsze połowa kart jest bezużyteczna. W przypadku referendum wydrukowana z reguły jest tylko jedna karta do głosowania. Gorzej jest w przypadku wyborów samorządowych i parlamentarnych - tam koszty drukowania wielostronnych książek do głosowania dochodzą nawet do 20 mln zł. I wtedy na śmietnik trafia 10 mln zł.
W ciągu ostatnich 21 lat w Polsce odbyło się pięć referendów. Pierwsze referenda w historii III RP odbyły się w 1996 r. W tym samym dniu de facto mieliśmy dwa oddzielne głosowania - dot. uwłaszczenia i prywatyzacji. Warto dodać, że żadne nie było wiążące. Do urn ruszyło za mało Polaków. Rok później sytuacja się zmieniła. Referendum konstytucyjne z 1997 r. ściągnęło 42 proc. obywateli. I wtedy na kilka lat w Polsce zapomniano o ogólnokrajowych referendach.
Ogólnokrajowe referenda w Polsce od 1989 roku | |
---|---|
Data | Temat referendum |
18 lutego 1996 | Referendum na temat powszechnego uwłaszczenia |
18 lutego 1996 | Referendum o niektórych kierunkach wykorzystania majątku państwowego |
25 maja 1997 | Referendum nt. przyjęcia Konstytucji RP |
7-8 czerwca 2003 | Referendum ws. akcesji Polski do Unii Europejskiej |
6 września 2015 | Referendum w sprawie wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu, stosunku do dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa oraz interpretacji zasad prawa podatkowego |
Do urn Polacy wrócili dopiero po 6 latach, kiedy decydowali czy Polska powinna przystąpić do Unii Europejskiej. Na kolejne głosowanie przyszło czekać kolejne 12 lat. W 2015 r. Bronisław Komorowski zdecydował o zorganizowaniu referendum. Polacy mieli zdecydować o wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych, zmianie sposobu finansowania partii politycznych i prawie podatkowym. Do urn poszło 7 proc. uprawnionych. To najniższa frekwencja z odnotowanych we wszystkich ogólnokrajowych głosowaniach przeprowadzonych w Europie po 1945 r.
źródło: money.pl na podstawie danych Państwowej Komisji Wyborczej
W 2018 r. czekają Polskę duże wydatki wyborcze. Dlaczego? To rok organizacji wyborów samorządowych. W 2014 r. elekcja władz lokalnych kosztowała nas 238 mln zł. PKW szacowała wstępnie, że wydatki wyniosą nawet 290 mln zł. Gdyby więc zrealizować pomysł prezydenta Dudy to przyszłoroczny budżet musiałby mieć prawie 300 mln zł rezerwy na wybory i referenda.