Prace związane z modernizacją placówek samorządy rozkładają na kilka lat. W sierpniu przeprowadzane są tylko najpotrzebniejsze remonty - głównie budowa szatni i łazienek, które mają służyć dzieciom od nowego roku szkolnego.
- Obecnie szacujemy, że koszt reformy edukacji wyniesie ok. 4,8 mln zł - mówi "Rzeczpospolitej" Jan Machowski z krakowskiego urzędu miasta.
4,5 mln zł na same remonty wyda z kolei Gdańsk. Ale władze miasta mają świadomość, że to dopiero początek.
- Przeprowadzenie prac, mających na celu dostosowanie szkół do skutków reformy oświatowej, jest konieczne, by zapewnić dzieciom odpowiednie warunki do rozwoju i nauki. Prace te pochłoną około 37 mln zł (bez odpraw nauczycielskich), które pochodzą z budżetu gdańszczanek i gdańszczan - poinformował Piotr Kowalczyk, zastępca prezydenta Gdańska.
Kolejne 7 mln zł to wyposażenie szkół w meble i pomoce dydaktyczne, a budowa pracowni przedmiotowych ma pochłonąć w najbliższych dwóch latach 25 mln zł.
Łódź zabezpieczyła w tym roku na reformę oświaty 4 mln zł, ale ostateczne koszty nie są jeszcze znane. Trzeba wymienić ławki i krzesełka na takie, które lepiej odpowiadają młodszym dzieciom. Do tego odprawy dla tracących pracę nauczycieli.
- Liczymy na to, że ministerstwo spełni swoje obietnice i pokryje koszty zmian w oświacie. Do 13 października miasto złoży wniosek o zwrot kosztów reformy - mówi "Rz" Jolanta Baranowska z biura prasowego łódzkiego magistratu.
Warszawa wyda na reformę aż 70 mln zł i to bez odpraw dla nauczycieli. Z ministerstwa stolica dostała zaś ledwie 3,5 mln.
Jak pisze "Rzeczpospolita", miasta, by znaleźć pieniądze, muszą decydować się na cięcie kosztów. Tak jak w Kielcach, gdy miejscy radni sugerują, by z tego powodu zawiesić budżet obywatelski.