Tymczasem miasta i gminy musiały wyłożyć potężne pieniądze na jej realizację. Teraz żądają zwrotu wydatków.
Poznań, wdrażając wielką reformę edukacji PiS, musiał wyłożyć 16 mln zł. Za te pieniądze miasto mogłoby zbudować dwa duże ośmiooddziałowe przedszkola, trzy sale gimnastyczne, zmodernizować 64 boiska oraz 160 placów zabaw – czytamy w "Rzeczpospolitej".
Tymczasem pieniądze poszły na zaadoptowanie nowych pomieszczeń dla dodatkowych klas i oddziały przedszkolne, wraz z wyposażaniem czy odprawy dla zwalnianych nauczycieli.
Nie tylko w Poznaniu popłyną na to grube miliony. Jak sprawdziła "Rz", Łódź wydała 2,3 mln zł na odprawy i ponad 6 mln na przystosowanie szkół. Warszawa wyłożyła aż 52,6 mln zł, Gdańsk 8 mln, Bydgoszcz 5,3 mln, Olsztyn 2,8 mln, Szczecin 18 mln a Kraków 6,6 mln zł.O kosztach reformy pisaliśmy również w money.pl.
Teraz miasta walczą o zwrot poniesionych kosztów. Na biurko minister edukacji wpłynęło dotąd 1131 takich wniosków, z czego 926 rozpatrzono pozytywnie. Zwroty są jednak niewspółmierne do wydatków, więc miasta analizują możliwości prawne dochodzenia zwrotów pieniędzy od Skarbu Państwa.