- W dłużej perspektywie czeka nas poważna debata na temat systemu emerytalnego. Decyzja będzie zależała od obywateli - powiedziała premier Beata Szydło w swoim expose.
Jak oceniła, wielkim wyzwaniem jest sprawa niskich emerytur. Zapowiedziała, że jej rząd będzie dążył do ich podnoszenia, szczególnie w przypadku najniższych świadczeń, niepozwalających na zaspokojenie podstawowych potrzeb. - Możliwości zapewnienia przez państwo godnego życia starszemu pokoleniu uwarunkowane są głównie poziomem PKB. Mechanizmy gromadzenia środków na te cele to w istocie kwestia techniczna - powiedziała szefowa rządu.
PAP zapytała ekspertów, co ich zdaniem nowy rząd powinien zrobić w tym obszarze.
- Mam nadzieję, że Prawo i Sprawiedliwość będzie kontynuować reformy poprzedniej koalicji PO-PSL i całkowicie zlikwiduje OFE jako część polskiego systemu emerytalnego. Powinniśmy oczywiście znaleźć rozwiązanie, które nie będzie generować problemów związanych z potencjalnymi roszczeniami o odszkodowania. Trzeba jednak zdjąć z polski ten absurdalny ciężar, jakim są OFE. Emerytur z tego żadnych nie będzie, a OFE służą tylko instytucjom finansowym i bankom. Dobrze byłoby, gdyby PiS pociągnął sprawę dalej. Mam nadzieję, że okaże się, że to nie banki rządzą w Polsce i uda się to zrobić - powiedziała prof. Leokadia Oręziak.
Jej zdaniem OFE nigdzie na świecie się nie sprawdziły. - Jeśli ktoś popiera ten system, to albo ma w tym interes, bo jest powiązany z bankami i funduszami emerytalnymi, albo nie ma wystarczających informacji o szkodliwości tego systemu - zaznaczyła.
Zupełnie inne stanowisko zajmuje były wiceminister finansów w poprzednim rządzie PiS; w latach 1998-2002 prezes Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi Cezary Mech. Jak wskazał, największym problemem polskiego systemu emerytalnego jest to, że liczba osób w wieku emerytalnym w stosunku do tych, które są w wieku produkcyjnym będzie z roku na rok się zwiększać. - Dlatego też widać dwa wyzwania, które stoją przed Polską. Pierwsze to zwiększenie dzietności, ponieważ jest ona obecnie niższa niż w Chinach, w których prowadzono politykę jednego dziecka. Ponadto, konieczne jest zabezpieczenie świadczeń dla starzejącego się pokolenia w postaci kapitałowej. Inaczej w systemie repartycyjnym opodatkowanie musiałoby znacząco wzrosnąć, bo w przeciwnym wypadku istotnie spadłyby świadczenia - powiedział.
Dodał, że wraz ze starzeniem się społeczeństwa wzrosną również znacząco nakłady na opiekę zdrowotną. Zdaniem eksperta nowy rząd ma więc dwa wyjścia. - Trudniejszym wyjściem, które popieram, jest zwiększenie roli segmentu kapitałowego w systemie emerytalnym - nie tylko odrestaurowanie OFE, ale nawet jego powiększenie. Należy również wprowadzić ułatwienia w trzecim filarze, związane z programami pracowniczymi. Ponadto postulować prywatną zapobiegliwość. Drugim, łatwiejszym rozwiązaniem - które jest prostą drogą do kryzysu - jest wykorzystanie wyroku TK, który pozwolił na to, żeby świadczenia emerytalne były uzależnione od możliwości finansowych państwa w danym momencie. To de facto oznacza odejście od systemu kapitałowego i wypłacanie emerytur obywatelskich, które będą coraz niższe wraz z pogarszaniem się sytuacji demograficznej. Ja tego drugiego scenariusza oczywiście nie popieram - powiedział.
Według Mecha drugi scenariusz może oznaczać przejęcie 150 mld zł, które są obecnie w OFE i pozostawienie starzejącego się pokolenia bez pieniędzy, z długami oraz roszczeniami PTE.
Przeciwko przejmowaniu od OFE akcji o wartości 150 mld zł opowiedział się też Piotr Kuczyński z Xelion. Jego zdaniem dobrowolność powinna dotyczyć tylko tej część składki, która może być obecnie lokowana w OFE. - Ten element składki mógłby trafić do OFE, ZUS albo funduszy inwestycyjnych. Decydowałby o tym obywatel. Jednocześnie zdecydowanie sprzeciwiam się przejęciu przez ZUS akcji, które mają obecnie OFE. To załatwiłoby polską giełdę na długie lata - powiedział.
Także główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka uważa, że rząd musi zdawać sobie sprawę z konsekwencji ewentualnego przejmowania przez ZUS pozostałych w OFE środków, bo są nimi akcje przedsiębiorstw.
- Przejęcie tych akcji nie ma dużego sensu z punktu widzenia rządu, jeśli akcje te nie będą sprzedawane na rynku. Tylko po ich sprzedaniu, rząd może obniżyć dług publiczny, albo finansować bieżące potrzeby. Sprzedaż akcji wartych około 150 mld zł, nawet jeżeli rozłoży się ją w czasie, oznaczałaby ryzyko dalszych dużych spadków na warszawskiej giełdzie - podkreślił. Jego zdaniem ten czy przyszłe rządy nie zdecydują się jednak na taki krok.
Gomułka uważa, że w systemie emerytalnym kluczową rolę będą odgrywać pierwszy oraz trzeci filar. - W przypadku pierwszego filara mamy silne powiązanie emerytur ze zgromadzonymi składkami. Ta zasada powinna być podtrzymana, nie powinna być kwestionowana. To jest fundamentalna zasada, coś co funkcjonuje praktycznie we wszystkich krajach świata - zaznaczył.
Z kolei Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha uważa, że nie trzeba likwidować OFE, tylko dać obywatelom realne prawo wyboru.
- Realne prawo wyboru nie tylko między ZUS a OFE, ale także innych form zabezpieczenia emerytur. Wystarczy tylko, aby nie było przymusu OFE, a wtedy okaże się, jaka jest prawda, tak jak zrobiono to w Czechach i na Węgrzech. Tam rząd powiedział do obywateli: trzymacie swoje pieniądze w OFE, to jest wasza prywatna sprawa, macie prawo wyboru, ale rząd nie daje wam też gwarancji na oszczędności w OFE - powiedział.
Dodał, że dlatego też nie trzeba administracyjnie likwidować OFE. - To, czy trzymamy pieniądze w takim czy innym banku, takim czy innym funduszu, czy też w nieruchomościach jest naszą indywidualną sprawą - konkludował ekspert.