Republikańska większość w amerykańskim Senacie poparła forsowaną przez Donalda Trumpa największą od 30 lat reformę podatkową. Prezydencki projekt ustawy zakłada głębokie, stałe cięcia podatków dla firm i krótkoterminowe ulgi podatkowe dla osób fizycznych.
Jak pisze agencja Bloomberg, wygrane stosunkiem 51-48 głosowanie w Senacie przybliża Donalda Trumpa do pierwszego poważnego triumfu legislacyjnego od objęcia przez niego prezydentury w styczniu.
Trump niezwłocznie pochwalił się sukcesem na Twitterze, pisząc o "największym cięciu podatków w historii". Jak jednak zaznaczają eksperci, do pełnego sukcesu jeszcze potrzebne kolejne głosowanie w Izbie Reprezentantów. Ma się ono odbyć jeszcze dziś.
We wtorek Izba Reprezentantów zaaprobował reformę Trumpa. Projekt poparło 227 kongresmenów, a przeciw było 203. Oprócz Demokratów przeciw prezydentowi zagłosowało aż 12 Republikanów.
Reforma podatkowa Trumpa zakłada obniżenie na stałe stawki podatku dochodowego od przedsiębiorstw z 35 do 21 proc. Oprócz tego, do 2025 roku obniżone zostaną progi kwotowe, według których stosuje się stawki podatku od osób fizycznych.
Demokraci są reformie przeciwni, przekonując, że skorzystają na niej głównie wielkie firmy i najbogatsi. Tymczasem realne korzyści dla osób o średnich i niskich dochodach mają być znacznie mniejsze. Demokraci ostrzegają też przed wzrostem długu publicznego o 1,5 bln dolarów w ciągu 10 lat.
Donald Trump oraz sprzyjający zmianom Republikanie kontrargumentują, że cięcia podatków zaowocują wzrostem koniunktury gospodarczej i przyczynią się do wzrostu zatrudnienia.
Popierający reformę ekonomiści zwracają uwagę, że bardzo wysoka, 35-procentowa stawka podatku dochodowego od przedsiębiorstw powoduje, że wiele wielkich amerykańskich spółek ucieka z zyskami poza USA do krajów o korzystniejszych przepisach podatkowych, np. do Irlandii.
Obniżenie stawki CIT aż o 14 punktów procentowych może okazać się wystarczającą zachętą dla korporacji do porzucenia tego typu optymalizacji podatkowej. Donald Trump chciał pójść jeszcze dalej - początkowo proponował obniżenie podatku od firm do 15 proc.