Firmy z branży medycznej wstrzymują inwestycje w sektorze ochrony zdrowia z powodu niepewności wywołanej reformą Konstantego Radziwiłła. Inwestycje w pierwszym kwartale spadły z 538 do 164 mln zł. Najgorzej jest w prywatnych szpitalach, którym mogą przepaść miliony złotych. Grozi im nawet zamknięcie.
Z danych spółki MEDFinance, finansującej inwestycje w szpitalach, wynika, że w placówkach publicznych inwestycje spadają już od połowy 2016 r. W pierwszym kwartale 2017 r. nastąpił wręcz paraliż - wartość inwestycji wyniosła 164 mln zł, podczas gdy w tym samym okresie rok wcześniej było to 538 mln zł.
- Menedżerowie muszą zarządzać placówkami w warunkach niespotykanej dotychczas niepewności co do perspektyw prowadzonej działalności - mówi "Pulsowi Biznesu" Radosław Moks, prezes MEDFinance. - Największy wpływ na sytuację w sektorze mają zmiany związane z siecią szpitali i spełnianiem standardów unijnych oraz projektowana zmiana ustawy o działalności leczniczej, nad którą trwają prace - dodaje.
35 proc. prywatnych szpitali nie planuje inwestycji
Jego zdaniem, szpitale publiczne powinny zwiększyć inwestycje pod koniec roku, gdy wyjaśni się kwestia ich dochodów. - Gorzej jest w sektorze prywatnym - mówi Moks. - Z badania wynika, że 35 proc. szpitali prywatnych nie planuje żadnych inwestycji w ciągu najbliższych czterech lat. To o 9 pkt. proc. więcej niż w poprzedniej edycji badania z 2015 r. - podkreśla.
We wtorek dowiemy się, które placówki wchodzą do sieci szpitali. Ponad 90 proc. pieniędzy przeznaczanych do tej pory na leczenie szpitalne ma trafić w postaci ryczałtu do placówek z gwarantowaną umową z NFZ, a kryteria uprzywilejowują podmioty publiczne.
- Nad wieloma prywatnymi szpitalami może zawisnąć groźba zamknięcia - ostrzega z kolei Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych (OSSP).
- Funkcjonowanie tylko dzięki pacjentom opłacającym pobyt z własnej kieszeni może okazać się niemożliwe, zwłaszcza że obecnie z NFZ pochodzi 90 proc. dochodów naszych członków, którzy zainwestowali w ochronę zdrowia ponad 6 mld zł - zwraca uwagę Sokołowski.
Ministerstwo Zdrowia przekonuje jednak, że ustawa "nie wprowadza rozróżnienia na podmioty lecznicze publiczne i prywatne". - Wraz z wejściem w życie podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ) nie odstąpiono całkowicie od konkursów ofert czy rokowań - podkreśla Milena Kruszewska, rzecznik MZ.
- Podmioty, które nie zakwalifikowały się do PSZ, mogą więc nadal funkcjonować na rynku, w ramach postępowań konkursowych czy też jako podwykonawcy podmiotów funkcjonujących w ramach PSZ - przekonuje przedstawicielka resortu. - Wprowadzenie systemu powinno przyczynić się do rozwoju partnerstwa publiczno-prywatnego jako mechanizmu alokacji inwestycji w sektorze zdrowia - dodaje.
Kruszewska zapewnia, że w przypadku szpitali "szczególnie istotnych dla zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców regionu" dyrektorzy oddziałów wojewódzkich NFZ będą mogli wskazać je do PSZ pomimo niespełniania wszystkich kryteriów kwalifikacji. Warunkiem będzie pozytywna opinia ministra zdrowia.