Wyglądają jak lekarstwa i są reklamowane jak lekarstwa, ale suplementy diety to tylko żywność. Główny Inspektorat Sanitarny nie ma skutecznych narzędzi, by walczyć z nieuczciwymi reklamami suplementów, więc z odsieczą przyszedł UOKiK, który nałożył 26 mln zł kary na polską firmę Aflofarm, rynkowego potentata. To dopiero początek ofensywy państwa na tym polu.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", Państwowa Inspekcja Sanitarna, która sprawuje nadzór nad rynkiem i reklamami suplementów, może nałożyć karę wynoszącą maksymalnie trzydziestokrotność wynagrodzenia w gospodarce narodowej, czyli obecnie 121,4 tys. zł.
Dla największych producentów suplementów jest to kwota, którą mogą bez mrugnięcia okiem wrzucić w koszty działalności. Wartość rynku suplementów diety już w zeszłym roku przekroczyła 3,5 mld zł, a na rynku reklamowym więcej wydaje tylko branża handlowa.
Liczba reklam suplementów diety i leków bez recepty zwiększyła się w ciągu dwóch ostatnich dekad aż dwudziestokrotnie, podczas gdy ogólna liczba reklam jedynie trzykrotnie. Co gorsza, reklamy suplementów diety do złudzenia przypominają reklamy leków, a ich twórcy nagminnie stosują triki, które wprowadzają konsumentów w błąd.
Nic dziwnego GIS chce radykalnego podwyższenia kar za nieuczciwe reklamy i postuluje ustalenie ich górnego pułapu na aż 20 mln zł. Taka kwota znalazła się w przygotowanym przez GIS projekcie nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Prace nad tym projektem idą jednak bardzo powoli.
W tej sytuacji interweniować postanowił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który na tle GIS dysponuje potężnym arsenałem środków walki z firmami naruszającymi zasady rynkowe. Maksymalna kara nałożona przez UOKiK może wynieść aż 10 proc. rocznych przychodów firmy.
Uderzenie w firmę Aflofarm, która w listopadzie dostała bezprecedensowo wysoką karę za wprowadzające w błąd reklamy suplementów diety RenoPuren Zatoki Hot i RenoPuren Zatoki Junior, pokazało, że skończyły się żarty. Wcześniej UOKiK stosował bez porównania łagodniejsze kary, takie jak obowiązek wydrukowania ulotek z informacją, czym są suplementy.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", producenci suplementów diety przestraszyły się możliwych kar od UOKiK-u i już zaczęli rezygnować z niektórych reklam lub wprowadziły wyraźniejsze oznaczenia, czy mamy do czynienia z lekiem czy nie.
Branża przekonuje, że zmiany te nie mają nic wspólnego z zagrożeniem karami, lecz są "wynikiem przyjętego przez branżę kodeksu dobrych praktyk reklamy suplementów diety".
Na czym polegają te zmiany? Jak wyjaśnia Krajowa Rada Suplementów i Odżywek, w ściśle określonym miejscu na opakowaniach pojawił się napis "suplement diety", z reklam zniknęły osoby sugerujące rolę farmaceuty i lekarza.
Krajowa Rada Suplementów i Odżywek przyznaje, że wcześniej reklamodawcom zdarzało "sztucznie kreować nieistniejące choroby", ale obiecuje, że takich przypadków już nie będzie.