Gwałtowny spadek sprzedaży i coraz większe trudności z obsługą zadłużenia skłoniły firmę Remington do ogłoszenia bankructwa. Najstarszy amerykański producent broni będzie starał się dogadać z wierzycielami w sprawie redukcji długów. Szanse na uratowanie firmy zmniejsza niesprzyjający klimat społeczny po masowych strzelaninach.
Jak informuje Reuters, Remington w niedzielę złożył do sądu wniosek o ochronę przed wierzycielami. Bankructwo ma pozwolić na kontynuowanie produkcji i jednoczesne prowadzenie negocjacji z wierzycielami w sprawie redukcji długów. Firma planuje wyjść z bankructwa już 3 maja.
Firma już w lutym ogłosiła, że zamierza zmniejszyć swoje zadłużenie o 950 mln dol. w zamian za przejście spółki na własność wierzycieli. Oznacza to, że kontrolę nad Remingtonem utraci fundusz Cerberus Capital Management, dotychczasowy większościowy udziałowiec spółki.
Zgodnie z przedstawionym we wniosku o bankructwo planie restrukturyzacyjnym, główni wierzyciele Remingtona, do których zalicza się między innymi JPMorgan Asset Management, zamienią zadłużenie na udziały w spółce.
Reuters zwraca jednak uwagę, że wstępne porozumienie z wierzycielami osiągnięto jeszcze przed głośną strzelaniną w szkole w Parkland na Florydzie, w której zginęło 17 osób. Wydarzenie to wywołało masowe protesty w USA i wzmocniło apele o ograniczenie dostępu do broni.
Nie czekając na decyzje polityczne, część sieci handlowych już ogłosiło zaprzestanie lub ograniczenie sprzedaży broni. Co więcej, bank Citigroup zapowiedział, że będzie wymagał od swoich klientów z tego sektora, by sprzedawali broń jedynie klientom, którzy zostali sprawdzeni. Nie będą też mogli sprzedawać magazynków o dużej pojemności.
Sprzedaż Remingtona - podobnie jak innych producentów broni - w 2017 roku gwałtownie się załamała. Wcześniejszą wysoką sprzedaż napędzały obawy nabywców o wprowadzenie ograniczeń dostępu do broni. Według informacji Reutersa sprzedaż broni wzrosła po strzelaninie na Florydzie.