Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Drogi rozkopane w całej Polsce. Tak było, jest i będzie

59
Podziel się:

Nie ma nadziei dla kierowców. Korki z dróg nie znikną przed końcem wakacji. Przybędzie za to miejsc, gdzie korki będą tworzyły się do jesieni. Niestety możliwości, by uniknąć remontów w czasie, gdy cała Polska rusza w drogę, nie ma.

Są wakacje, są i korki. Tak było zawsze i prędko się nie zmieni
Są wakacje, są i korki. Tak było zawsze i prędko się nie zmieni (Wojciech Strozyk/REPORTER)

Nie ma nadziei dla kierowców. Korki z dróg nie znikną przed końcem wakacji. Przybędzie za to miejsc, gdzie korki będą tworzyły się do jesieni. Niestety nie ma możliwości, by uniknąć remontów w czasie, gdy cała Polska rusza w drogę.

Wakacje. Długo wyczekiwany urlop. Wyjazd z całą rodziną. Nawigacja pokazuje, że dojedziemy nad morze w cztery godziny, a tu już szósta mija, a my dopiero w połowie drogi. Kto nigdy w takiej sytuacji szpetnie nie zaklął, ręka do góry. Historia z wakacyjnymi remontami powtarza się co roku. Czy naprawdę drogowcy muszą wyciągać swoje spychacze, rozstawiać słupki i wieszać chorągiewki kiedy cała Polska rusza w trasę? Niestety. Muszą.

- Tam, gdzie to tylko możliwe, robimy wszystko, aby unikać prowadzenia prac w wakacje - mówi money.pl rzecznik GDDKiA Jan Krynicki. - Tak było w obecnym i dwóch poprzednich latach w woj. opolskim na A4 między Wrocławiem a Katowicami, gdzie zaczęliśmy remont w kwietniu, a skończyliśmy na początku lipca. Co ważne przerwa wakacyjna była wpisana już w dokumentacji przetargowej. Na A2 w woj. łódzkim trwały prace gwarancyjne w dni powszednie między wtorkiem a czwartkiem, żeby nie było utrudnień w weekendy. Podobnie malowanie oznakowania poziomego na A2 w rejonach węzła Pruszków i Konotopa odbywało się minionej nocy w godzinach 22-5 rano - dodaje.

Ale zastrzega, że nie zawsze można tak zorganizować prace. - W przypadku budowy nowych dróg mamy do czynienia z kontraktami paroletnimi i nie możemy nakazać wykonawcy, by przerwał prace wtedy, gdy idą najszybciej. Wykonawca ze swojej strony też musi dotrzymać terminów, z których jest rozliczany - mówi.

Efekt jest taki, że kierowcy tracą w korkach czas i pieniądze.

Zobacz także: Zobacz też: Niemieckie reparacje wojenne. Czy wiesz, że za 25 bln złotych można wybudować autostradę do każdego domu w Polsce?

Polska w budowie

Lista utrudnień drogowych, przygotowywana przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, liczy ponad 400 pozycji. To oznacza, że w ponad 400 miejscach pojedziemy wolniej niż zwykle, albo w ogóle staniemy. Te same pozycje rzucone na mapę pokazują, że właściwie na każdej z najważniejszych tras są przewężenia, ograniczenia lub ruch wahadłowy. Znaczna część to wypadki, ale prac i remontów jest szczególnie dużo.

mat. GDDKiA

Przykład? Ekspresowa siódemka znad morza do stolicy. Końcówka S7 od węzła Żuławy Zachód w kierunku Warszawy. Wyłączone z ruchu są obie jezdnie, ruch puszczono po drodze serwisowej. Ograniczenie do 50 km/godz. To może na południe? Na tej samej siódemce utkniemy przy budowie obwodnicy Jędrzejowa.

Skoro nie ekspresówki, to może autostrada? Wprawdzie trzeba zapłacić za przejazd, ale za to jedzie się szybciej. Nic z tego. A4 pod Opolem w kierunku Katowic w remoncie. Ograniczenie do 80 km/godz. W Małopolsce na tej samej autostradzie też remont. Lewy pas ruchu w kierunku Katowic zamknięty. Ruch odbywa się dwoma zawężonymi pasami: prawym i awaryjnym.

S3 między Sulechowem a Zieloną Górą. Budowana jest tam druga jezdnia drogi ekspresowej. Miejscami nie pojedziemy szybciej niż 40 km/godz. Poza tym możemy się natknąć na ruch wahadłowy albo wstrzymanie ruchu w obu kierunkach do 10 minut. I tak do września.

Przykłady można mnożyć. To nic nowego. Co roku remonty są prowadzone w wakacje. I to się raczej nie zmieni. - Układanie masy bitumicznej znacznie lepiej wychodzi przy wyższej temperaturze, czyli w okresie od czerwca do początku września. To ma kluczowe znaczenie dla zapewnienia odpowiedniej jakości. Podobnie jest np. z malowaniem pasów: farba znacznie szybciej schnie - mówi prezes Polskiego Kongresu Drogowego Zbigniew Kotlarek,cytowany przez "Rzeczpospolitą".

- Prowadzimy szereg działań, które mają usprawnić prace i sprawić, by były jak najmniej uciążliwe. Na przykład dzielimy inwestycje na odcinki. Jeżeli mamy wyremontować 30 km autostrady, to nie zamykamy całych 30 km, ale krótkie fragmenty po 5-10 km. Jak wykonawca skończy jeden odcinek, to przechodzi na kolejny a wyremontowany oddaje do użytku. A wszystko po to, by utrudnienia były jak najmniejsze - mówi Jan Krynicki.

- Dbamy też o bezpieczeństwo podróżnych i wprowadziliśmy separację ruchu. Pasy w przeciwne strony są rozdzielone półmetrowymi "murkami", które - co ważne - są na dole zaokrąglone. Dlatego, jeśli kierowca się zagapi i wjedzie na taki "murek", to koło samo z niego zjedzie. Dzięki temu minimalizujemy ryzyko groźnych wypadków ze zderzeniami czołowymi - dodaje.

Nasze drogie korki

Polskie korki, choć stanie w nich doprowadza wielu z nas do szewskiej pasji, to i tak nic w porównaniu z tym, co przeżywają kierowcy w innych krajach. Na przykład ci, którzy w 1980 r. utknęli w ponad 170-kilometrowym korku między Paryżem a Lyonem. Cała Francja wracała z nart, a pogoda gwałtownie się zmieniła. W karambolu w Czechach zderzyło się 200 aut. W gigantycznym korku utknęło 20 tysięcy ludzi. Nawet 200 km miały mieć korki, które utworzyły się w okolicach Houston w Stanach, gdy mieszkańcy miasta uciekali przed huraganem Rita.

To oczywiście przykłady ekstremalne. Ale to nie zmienia faktu, że korki są naszą codziennością. Ich koszt szacuje się w skali UE na jeden procent całego unijnego budżetu. Jak wylicza Deloitte, stojąc w korkach tracimy 14,6 mln zł dziennie, 321 mln zł miesięcznie i ponad 3,8 mld zł rocznie.

Najgorzej mają kierowcy we Wrocławiu: miesięcznie spędzają w korkach średnio 8 godzin i 52 minuty. Niewiele lepiej jest w Krakowie - 8 godzin i 36 minut i w Warszawie 8 godzin i 12 minut. Kierowcy z Poznania spędzają w korkach miesięcznie 8 godzin i 9 minut, Łodzi – 6 godzin, Gdańska 5 godzin, a Katowic – 4 godziny i 57 minut.

Ale to co dla jednych jest kosztem, dla innych oznacza zarobek. Budżet państwa, zasilany m.in. wpływami z VAT i akcyzy na spaloną w korkach benzynę, zarobił w 2015 r. na korkach 467 mln zł, czyli o 14 mln zł mniej niż rok wcześniej.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(59)
WYRÓŻNIONE
Pełowiec
7 lat temu
Kopią źle,ale dokopać rządowi dobrze..
Wojtek
7 lat temu
Jak nie robią to źle , jak robią to jeszcze gorzej..
pop
7 lat temu
W Polsce nie istnieje coś takiego jak kontrola jakości. Robi się byle jak, jak najtaniej, żeby wytrzymało 2-3 lata i od nowa.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (59)
hORnET
7 lat temu
Polska podobno była w ruinie a teraz jest w budowie To wina Tuska
anty
7 lat temu
jeszcze im zle dla pisu za darmo zrobili drogi bitumem nie bitumem ciagna kase z uni ile się da lapy wyciagaja jakby uwarzali ze im się należy i tylko brac potrafią i plakac i nic więcej darmozjady
anty
7 lat temu
To w tym kraju normalna, wieloletnia tradycja. Pamiętam, jak z 15 lat temu wybraliśmy się na pierwszą wycieczkę po ślubie - w Bieszczady. Nie było jeszcze autostrady A4 do granicy, jedynie stara DK94. Jedziemy, jedziemy, a tu nagle główna droga zamknięta. Pytamy robotników, jak mamy jechać, bo oczywiście znaków Objazd brak. Nikt nic nie wie. Wygrzebaliśmy więc mapę w postaci książeczki (nie mieliśmy wtedy jeszcze GPS) i szukamy. Jest, jakaś równoległa droga. Jedziemy, nadkładamy kilometrów. Po pewnym czasie też dotarliśmy do kopców z ziemią i wielkim znakiem zakazu ruchu i brakiem jakichkolwiek tablic informujących o objazdach. Po odnalezieniu kolejnej drogi i przejechaniu kilkudziesięciu km to samo - trasa zamknięta. W końcu dojechaliśmy na miejsce jakimiś bocznymi, dziurawymi drogami, po których biegały kury, z ciągłymi postojami i zerkając na mapę lub pytając przechodniów. Dziś mamy erę nawigacji, wszechobecnych apek ułatwiających jazdę i np. mówiących o korkach czy fotoradarach, drogi też trochę lepsze i równiejsze, samochody z klimą, ułatwiające stanie w zatorze podczas upałów, a mimo to wyjazd na wakacje bez niespodzianek po drodze to rzadkość.
liczacy zuzyc...
7 lat temu
To jest nic w porownaniu do jakosci naszych wspanialych paliw z najnowoczesniejszych rafinerii swiata. Dziwnym trafem, na paliwie zatankowanym w innych krajach unijnych da sie przejechac zdecydowanie wiecej kilometrow. Mimo wiekszej ceny jest to zdecydowanie bardziej oplacalne poniewaz panstwowa mafia paliwowa pogarsza kalorycznosc paiwa jak tylko moze byle Polacy wiecej spalali wszystkich paliw, od wegla, przez rope, benzyne po gaz ziemny i plynny plynny.
anto
7 lat temu
jak mazna rozkopac droge na odcinku 20-30 km nakturej pracuje kilanascie maszyn reszta rozkopane prace trwaja lata TAKIE CUDA TYLKO U NAS!!!
...
Następna strona