_ Podczas przerwy wakacyjnej w obradach Sejmu rozmawiamy z politykami w stylu wakacyjnym, pół żartem, pół serio. Próbujemy ustalić, po czym właściwie posłowie wypoczywają i czy mieli czym się zmęczyć. _
Money.pl: Odpoczęła Pani?
Renata Beger, Samoobrona: Ooo… To jest bardzo poważne pytanie. Cały urlop pracuję.
Money.pl: A czas na odpoczynek?
R.B.: Praca w terenie to odpoczynek. Dla mnie, przebywanie z ludźmi to „ładowanie akumulatorów”. W tej chwili jeżdżę po południowej części Wielkopolski.
Money.pl: 24 interpelacje, 12 zapytań, aż 43 wypowiedzi - to Pani statystyka dotychczasowej pracy w Sejmie, która może robić wrażenie…
Beger: Praca w terenie jest bardzo cenna
R.B.: Myślę, że takiego wrażenia nie robi. Studiowanie zajmuje mi bardzo wiele czasu i automatycznie odbiło się to na mojej pracy parlamentarnej.
Money.pl: Nie wszyscy Pani koledzy z partii byli tak samo pracowici. Na przykład poseł Krzysztof Filipek, tylko 2 interpelacje i 1 zapytanie. Raczej marnie...
R.B.: Myślę, że wszystko zależy od osobowości danej osoby. Mam ogromną radość i
Beger: Pomagając ludziom, pomagam też sobie satysfakcję, kiedy mogę komuś pomóc. Wiele spraw, które załatwiam, są ciężkiego kalibru.
Money.pl: Liczyła Pani ilu osobom pomogła? Czy te osoby możemy liczyć w setkach, tysiącach?
R.B.: Ze spraw, które są u mnie w biurze rejestrowane, siedemdziesiąt, osiemdziesiąt procent zostało załatwionych pozytywnie. Tych spraw są setki, są to sprawy również z poprzedniej kadencji Sejmu. Najbardziej obawiam się, że jeżeli pozostaną
Beger: Pomaganie słabym ludziom sprawia mi satysfakcjęsprawy, które są bardzo trudne i ciężkie, a ja nie uzyskam mandatu i będę musiała przerwać pracę, to wyborcy będą niezadowoleni.
Money.pl: Czy posłowie Samoobrony mieli się czym zmęczyć? Co do tego czasu zrobili konstruktywnego?
R.B.: Wiele spraw zrobiliśmy.Trudno jest wypowiadać się o wszystkich, ale zawsze mogę opowiedzieć o sobie i tych, którzy ze mną współpracują.
Money.pl: I jaka to będzie opinia?
R.B.: Pozytywna. Moi koledzy widząc zaangażowanie osób, które były w poprzedniej kadencji – to ci „świeży” parlamentarzyści – widzę, że chcą nam dorównać, podtrzymać sposób pracy – to bardzo pozytywne i budujące podejście do sprawy. Jeżeli widzę, że nasi koledzy też chcą pracować, są dostępni, kiedy słyszę od dziennikarzy, że odbierają telefony w niedzielę, odpowiadają na nie… To sposób pracy, który ja preferuję i bardzo mnie to cieszy.
Money.pl: To już wiemy, że dziennikarze są zadowoleni, ale co z wyborcami? Co dla nich zrobiła Samoobrona?
R.B.: Przede wszystkim powinni pamiętać, że Samoobrona nie tylko mówi, że jest blisko ludzi. My w ten sposób pracujemy, aby takie było odczucie i tak nas postrzegano.
Money.pl:. Gdyby Samoobrona rządziła samodzielnie, którego z resortów chciałaby pani zostać szefem?
R.B.: Żadnego.
Money.pl: A dlaczego?
R.B.: Dlatego, że uwielbiam bezpośredni kontakt z ludźmi i bardzo sobie go
Beger: Moje kwalifikacje nie mają tu nic do rzeczy cenię. Chciałabym pozostać tą osobą, która pomaga ludziom, która pomaga im w kontaktach z poszczególnymi resortami, kiedy zachodzi taka potrzeba.
Money.pl: Zbiera już pani pieniądze na zapłacenie 30 tys. grzywny i opłacenie kosztów postępowania sądowego? (55 tys. – przyp. red.) To kwoty, które mogą uszczuplić wakacyjny budżet, kilka budżetów. Kiedy złoży Pani apelację?
R.B.: Apelacja była składana w środę. Zgłosiło się do mnie wielu prawników, karnistów, którzy chcieli mi pomóc w jej przygotowaniu, którzy z wyrokiem sądu się nie zgadzają. Oczywiście skorzystałam z pomocy jednego z nich. Dostałam informację od wyborców, którzy powiedzieli, że nie mam na co liczyć, jeżeli chodzi o Sąd Apelacyjny. Twierdzą oni, że są w nim skorumpowani sędziowie. Nie wiem, czy te informacje są prawdziwe, czy nie. Staram się wierzyć ludziom i nie oskarżać ich, ale jeżeli miałoby się to potwierdzić, to psychicznie przygotowuje się na przegraną.
Money.pl: Czy ci ludzie mają ku temu jakieś podstawy?
R.B.: Nie wiem. Takie informacje otrzymałam, natomiast żadna z tych osób nie podała mi na to żadnych dowodów, bo ja tego tematu nie kontynuowałam.
Money.pl: To są ludzie, którzy pracują w Sądzie Apelacyjnym?
R.B.: To ludzie, którzy twierdzą, że znają niektóre osoby z Sądu Apelacyjnego. Nie wiem, czy to jest prawda, ale takie informacje do mnie dotarły.
Money.pl: Sprawdzi to Pani?
R.B.: Nie będę tego sprawdzała. Nie będę wychodziła z założenia, że jeżeli ktoś mnie o czymś informuje, to ja będę szukała jakiejś zemsty. Chcę obiektywną drogą dojść do obrony swojego honoru, swojej osoby, również ze względu na swoich wyborców.
Money.pl: Ale to chyba nie chodzi o zemstę, tylko o sprawiedliwość.
Beger: Może CBA się tym zajmieR.B.: Ktoś mógłby odebrać to jako zemstę. Absolutnie nie będę podejmowała tego tematu.
Money.pl: Powiedziała Pani, że jest psychicznie przygotowana na wyrok sądu… Finansowo także?
R.B.: Ależ nie, skąd!? Nie wiem, gdzie musiałabym pracować, żeby być przygotowana finansowo.
Money.pl: Co więc, jeżeli Pani apelacja zostanie odrzucona?
R.B.: Zgodnie z przepisami prawa będę występowała o kasację itd. Łącznie ze Strasburgiem. Będę walczyła do samego końca.
Money.pl: A jeżeli Pani próby by się nie udały…
R.B.: …Czarny scenariusz Pan mi przewiduje. Wtedy idę siedzieć. Nie mam takich finansów. Pójdę odsiedzieć, a co mi tam. Odpocznę przynajmniej. Już kiedyś chciałam iść siedzieć, kiedy kolegium ukarało mnie w latach 90. sześciozłotowym mandatem za protest na drodze.
Money.pl: Dziękuję za rozmowę.