Wszystkie decyzje reprywatyzacyjne Hanny Gronkiewicz-Waltz mogą być nieważne - uważa Jan Śpiewak, szef stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa (WMW). Przy ich wydawaniu warszawski ratusz miał nie brać pod uwagę ważnej przesłanki.
- Dotarliśmy do informacji, z których wynika, że większość zwrotów, być może wszystkie, zostały podjęte z rażącym naruszeniem prawa - powiedział podczas poniedziałkowej konferencji WMW Karol Perkowski, wiceprezes i rzecznik stowarzyszenia.
Według niego może to oznaczać koniec dzikiej reprywatyzacji.
- Stoimy przed historyczną szansą na reset reprywatyzacji, na posprzątanie tego bałaganu, który zrobiła pani prezydent - wtórował mu Jan Śpiewak.
Jak wyjaśniał radny warszawskiego Śródmieścia, procedura reprywatyzacji odbywa się w oparciu o dekret Bieruta, który nacjonalizując warszawskie nieruchomości przewidywał jednocześnie możliwość ubiegania się o zwrot przez część właścicieli (a także ich spadkobierców lub następców prawnych), pod warunkiem spełnienia przez nich trzech przesłanek: złożenia wniosku w wyznaczonym przez dekret terminie sześciu miesięcy, korzystania z gruntu w sposób niesprzeczny z planem odbudowy stolicy oraz bycia w momencie złożenia wniosku zwrotowego w posiadaniu nieruchomości. Przy czym - zdaniem Śpiewaka - przez posiadanie należy w tym przypadku rozumieć "fizycznie kontrolowanie nieruchomości, która miała być odzyskana".
Nowy dekret Bieruta
Na poparcie swojej interpretacji zapisów dekretu aktywiści przywołali m.in. decyzje wojewody mazowieckiego i ministra infrastruktury, orzeczenia Samorządowego Kolegium Odwoławczego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Trybunału Konstytucyjnego, a także opinię prawną prof. Ewy Łętowskiej - byłej rzecznik praw obywatelskich i byłej sędzi NSA i TK.
Według WMW potwierdzają one, że miasto, wydając decyzje zwrotowe, powinno weryfikować, czy wnioskodawca w okresie, gdy wchodził w życie dekret Bieruta "faktycznie władał gruntem".
- Pani prezydent nie sprawdzała tej trzeciej przesłanki, ergo - te wszystkie decyzje, gdzie nie ma tego sprawdzonego, są nieważne - podkreślił Śpiewak.
Zapewnił, że jego stowarzyszenie przeanalizowało 105 decyzji, które zostały wydane w ciągu ostatnich 10 lat.
- W żadnej nie jest to badane - powiedział Śpiewak.
Zaznaczył, że przesłanka posiadania "nie była wymieniona" w oficjalnych procedurach ratusza.
- Tak więc możemy zakładać, że wszystkie decyzje wydane przez panią prezydent dotyczące zwrotu nieruchomości są nielegalne - przekonywał szef WMW.
Brak uwzględnienia jednej z trzech przesłanek zwrotu zawartych w dekrecie oznacza - według radnego warszawskiego Śródmieścia - że "de facto napisano dekret Bieruta na nowo - tak, żeby móc uwłaszczać się na gigantyczną skalę na majątku publicznym, który nigdy nie powinien trafić w prywatne ręce".
- Naszym zdaniem liczba osób, która była uprawniona do tego, żeby odzyskać te nieruchomości to mały procent, promil z tych osób, które otrzymały zwroty - zaznaczył Śpiewak.
Otwarta furtka
Jego zdaniem sytuacja, w której warszawski ratusz nie uwzględniał ważnych przesłanek wydając decyzje może być brzemienna w skutkach.
- Otwiera się furtka do tego, żeby odzyskać część nieruchomości, które zostały oddane nielegalnie. A z drugiej strony lokatorzy, którzy zostali pokrzywdzeni na skutek tych nielegalnych decyzji, będą mogli domagać się odszkodowania na drodze cywilnej - mówił prezes WMW.
Stowarzyszenie zwróciło się o unieważnienie podjętych z - ich zdaniem - naruszeniem prawa decyzji zwrotowych do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. O swoich ustaleniach aktywiści poinformowali ponadto m.in. wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, szefa komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji. Zdaniem Śpiewaka wyposaży to komisję w narzędzia do tego, "żeby unieważniać te decyzje i nakładać kary na osoby, które się wzbogaciły w sposób nielegalny".
Śpiewak zaznaczył, że w grę wchodzą gigantyczne pieniądze. Zwrócił przy tym uwagę, że ścieżka do odszkodowania dla lokatorów, którzy utracili prawo do mieszkań w zreprywatyzowanych budynkach, będzie trudna.
- To jest droga cywilna. Każdy lokator będzie musiał sam udowodnić, że poniósł wymierne straty - wskazał Śpiewak. Wyraził jednocześnie nadzieję, że jego stowarzyszenie będzie mogło pomóc lokatorom, którzy zdecydują się na taką ścieżkę.
O tym, że warszawscy urzędnicy nie uwzględniali w postępowaniach reprywatyzacyjnych jednej z trzech zawartych w dekrecie Bieruta przesłanek zwrotu nieruchomości - dotyczącej posiadania nieruchomości w momencie składania wniosku o zwrot - napisał w poniedziałek - powołując się m.in. na ustalenia aktywistów WMW - "Dziennik Gazeta Prawna".
Odpowiadając na te zarzuty stołeczny ratusz oświadczył, że przy wydawaniu decyzji reprywatyzacyjnych badane były wszystkie przesłanki zwrotów nieruchomości, także - "wtedy, kiedy można ją było badać" - przesłanka posiadania.