Ustawa o fake newsach i blokowaniu stron w mediach społecznościowych wcale nie pojawi się tak szybko. Ministerstwo Cyfryzacji woli dogadać się z Komisją Europejską niż produkować nowe przepisy. Resort chce postawić na inne rozwiązania, w tym np. na platformę dialogu z Facebookiem.
To użytkownicy mieli decydować, co jest prawdziwą a co fałszywą wiadomością. Jak? Na przykład głosując pod postem, artykułem, komentarzem. Portale internetowe miałyby podlegać pod Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Tak wstępnie wyglądały pomysły na nową ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Kontrowersyjne pomysły właśnie trafiły do kosza.
O stan prac nad projektem zapytał ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego poseł Platformy Obywatelskiej Arkadiusz Marchewka. Szef resortu cyfryzacji wyjaśnił, że obecnie trwają teraz konsultacje zaleceń Komisji Europejskiej odnośnie walki z nielegalnymi treściami w internecie - informuje serwis TVN24 Biznes i Świat.
"Z uwagi na wskazane wyżej działania decyzja o kontynuowaniu prac nad nowelizacją i opracowaniem projektu ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną nie została podjęta" - napisał Zagórski.
Jeszcze na początku marca Zagórski zapewniał, że prace nad projektem trwają, a ich celem proponowanych przepisów jest "skuteczniejsze zapobieganie naruszeniom wolności słowa i prawa do informacji w internecie, ograniczenie celowego rozpowszechniania nieprawdziwych informacji oraz skuteczniejsze zwalczanie mowy nienawiści w internecie".
Szczegóły szykowanej przez Ministerstwo Cyfryzacji ustawy wyciekły w sierpniu 2017 r. Resort Anny Streżyńskiej chciał, by usługodawcy podlegali polskiemu prawu, bez znaczenia gdzie mają siedzibę. Także zagraniczne serwisy społecznościowe, takie jak Facebook.
W myśl proponowanych przepisów to użytkownicy internetu mogliby decydować, co jest prawdziwe, a co fałszywe. Jak? Na przykład głosując lub zgłaszając uwagi przez formularz. W ten sposób będą mogliby oznaczyć dany materiał jako nieprawdziwy. Dotyczy to komentarzy, postów, artykułów. Nie wyjaśniono, kto zweryfikowałby taką ocenę.
Portale internetowe miałyby podlegać pod Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. To jej szef miałby pilnować, co dzieje się w internecie. Prawdopodobnie mógłby w związku z tym nakładać kary finansowe - za jego zdaniem - nierzetelne czy obrazoburcze artykuły. Tak dziś dzieje się z telewizjami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl