Czy spadkobiercy płacą podatek od dziedziczonego majątku? Teoretycznie – nie, ale w praktyce fiskus notorycznie łamie tę zasadę. O sprawie pisze Rzeczpospolita.
Ministerstwo Finansów, jak pisaliśmy w money.pl, zaproponowało w nowelizacji ordynacji podatkowej, że pięcioletni okres, po upływie którego wolno sprzedać nieruchomość, otrzymaną w spadku bez płacenia podatku PIT, ma być liczony od daty nabycia tej nieruchomości przez spadkodawców. Zdaniem ministerstwa dziś termin ten liczy się od ich śmierci – zmiana będzie więc korzystna. Jak pisze "Rzeczpospolita" - to nieprawda.
Ekspert cytowany przez gazetę tłumaczy, że zgodnie z już dziś obowiązującymi przepisami sprzedaż nieruchomości otrzymanych zarówno w spadku, jak i darowiźnie do wartości określonej w zgłoszeniach do urzędu skarbowego – nie podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych.
Skoro spadki i darowizny dokonywane w obrębie najbliższej rodziny są zwolnione z podatku od spadków i darowizn na podstawie art. 4a tej ustawy, to zasadnicze znaczenie ma treść art. 2 p. 1 p.3 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, który stanowi, że przepisów ustawy nie stosuje się do przychodów podlegających przepisom o podatku od spadków i darowizn.
- Gdyby zamiarem ustawodawcy było zwolnienie z podatku, pod warunkiem że spadkobierca lub obdarowany odczeka ze sprzedażą tak nabytej nieruchomości pięć lat, to zapisany byłby taki warunek w ustawie o podatku od spadków i darowizn. A tam takiego warunku nie ma - czytamy w Rzeczpospolitej.
Fiskus uważa jednak, że spadkobierca, aby móc zbyć nieruchomość, nie płacąc 19 proc. podatku, musi odczekać pięć lat. Inaczej zapłaci podatek dochodowy, a dochodem, co do zasady, jest cena sprzedaży. Czyli – według obecnych przepisów – na sprzedaż nieruchomości otrzymanej w spadku w 2018 r. spadkobierca musi czekać aż do 2024 r.
Czy Ciebie bądź kogoś z Twojej rodziny spotkała podobna sytuacja? Napisz do nas na dziejesie.wp.pl, a nasi dziennikarze zajmą się sprawą.
Jako przykład na błędną interpretację, gazeta opisuje sprawę 15-letniego dziecka. Przez interpretację fiskusa zamiast spadku dostało ono 190 tys. zł podatku. Ta nieletnia osoba odziedziczyła wraz z matką po śmierci ojca dom obciążony hipoteką w wysokości kredytu zaciągniętego na jego budowę.
- Spadkobiercy z uwagi na niskie dochody nie byli w stanie ponosić ciężarów spłaty rat kredytowych. Sprzedali więc dom, aby uniknąć egzekucji z nieruchomości. Z uzyskanej ceny prawie cała kwota przeznaczona została na spłatę kredytu bankowego - czytamy w gazecie.
Jak dodaje ekspert, wówczas dyrektor opodatkował sprzedaż, nie uwzględniając kosztów kredytu. Jeśli cena sprzedaży domu wynosiła 1 mln zł, a kredytu spłacono 950 tys. zł, to wówczas spadkobiercom pozostało realnie do dyspozycji 50 tys. zł. Ale 19 proc. podatku dochodowego od 1 mln zł to 190 tys. zł.
To obrazuje, do jakiego absurdu doprowadza obecna wykładnia przepisów. W rezultacie dziewczynka w wyniku interpretacji KAS odziedziczyła jedynie podatek dochodowy do spadku. Ten absurd jest dowodem, że taka wykładania jest błędna.