- Jesteśmy w dialogu z ministrem finansów i chcemy - przynajmniej jako Ministerstwo Energii - w jak najszybszym czasie wprowadzić pewne regulacje, które by oddawały obciążenia na polskim węglu, jeśli chodzi o pakiet klimatyczny, aby wyrównać szanse na polskim rynku polskiemu węglowi - powiedział wiceminister podczas wtorkowych obrad senackiej komisji gospodarki narodowej i innowacyjności.
Nie podał szczegółów rozważanych rozwiązań, podkreślił jednak, że powinny one być znane wkrótce. - Będziemy dążyć, aby jak najszybciej do takich regulacji stosownych opłat, danin, doszło - dodał Tobiszowski, tłumacząc pośpiech wielkością napływu do Polski węgla z zagranicy.
Jak podał podczas posiedzenia senackiej komisji dyrektor katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu Henryk Paszcza, w ubiegłym roku do Polski napłynęło 8,2 mln ton węgla, a w tym roku - do końca lutego już ok. 2 mln ton, z czego ok. 1,5 mln ton to węgiel energetyczny. 67 proc. importowanego węgla ogółem i blisko 100 proc. węgla energetycznego pochodzi z Rosji.
Zdaniem wiceministra Tobiszowskiego tak duży napływ węgla zza granicy wymaga "budowania pewnego nowego zaangażowania w rynek sprzedaży", a także uporządkowania sieci sprzedaży, by - jak mówił - była pewność, że "węgiel, który jest w poszczególnych składach, to rzeczywiście jest ten węgiel, który został zarejestrowany".
- W tym roku chcemy zrównać konkurencyjność węgla rosyjskiego z polskim na polskim rynku, dlatego, że pakiet klimatyczny z jego całym "dobrodziejstwem" sprawia, że na polskim rynku nie ma dziś tych samych warunków konkurencji. Stąd przygotowujemy się do pewnych danin, opłat, związanych z tym, żeby wyrównać szanse polskiego węgla - zapowiedział wiceminister energii.
Zastrzegł, że wprowadzenie opłaty, która powinna wyrównać warunki konkurencyjne polskiego i rosyjskiego węgla, należy - jak powiedział - "ostrożnie ważyć". Dodał, że rosyjski węgiel jest dziś tańszy, bo nie podlega obecnie tym samym rygorom co węgiel polski. - Jego konkurencyjność jest cenowo niższa, ale nie wynika to z tego, że pracuje na tych samych zasadach - tłumaczył Tobiszowski.