Trwają rozmowy Banku Światowego z Ministerstwem Zdrowia na temat restrukturyzacji polskich szpitali klinicznych. Miałby to być wstęp do uzdrowienia całego sektora. Jednak zanim pieniądze z BŚ będą mogły popłynąć, Polska musi sama oddłużyć placówki.
O sprawie dowiedzieli się nieoficjalnie dziennikarze "Dziennika Gazety Prawnej" i radia Tok FM. Ministerstwo Zdrowia rozważa powołanie agencji, która pozwoli placówkom na oddłużenie. Agencja działałyby jako spółka Skarbu Państwa z budżetem rzędu miliarda - dwóch miliardów złotych.
Pieniądze miałyby pochodzić z Banku Gospodarstwa Krajowego, niewykluczone, że także z Europejskiego Banku Inwestycyjnego i Banku Światowego. Według ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła za oddłużeniem placówek miałaby iść restrukturyzacja. Nie oznacza to jednak komercjalizacji. Szpitale mogłyby na przykład poddać się kontroli zarządczej lub - w skrajnym przypadku - przejść pod kontrolę agencji.
Według Piotra Pobrotyna, dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, to bardzo dobry pomysł. Kiedy 10 lat temu przejmował szpital, placówka miała 200 mln długów. Dzięki pomocy państwa wyszedł na prostą i od dekady jest nad kreską - czytamy w "DGP".
Jak dodał Pobrotyn, często przy restrukturyzacji chodzi o najprostsze rzeczy - w jego szpitalu działały na przykład trzy osobne kuchnie, a wystarczyła jedna. W placówce była też pralnia, a mimo to pranie zlecano firmom zewnętrznym.
W tej chwili długi polskich szpitali to aż 11,5 mld zł.