Przyznanie prawa do świadczeń zdrowotnych bez warunku płacenia składek to niewłaściwy kierunek, będzie to działać na ludzi demotywująco - tak oceniają eksperci główne założenie reformy systemu ochrony zdrowia. We wtorek zaprezentował je minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Sceptycznie oceniają też pomysł likwidacji NFZ i zapowiedź wzrostu finansowania służby zdrowia.
Główne założenia reformy to wprowadzenie dostępu do usług zdrowotnych dla wszystkich, zastąpienie Narodowego Funduszu Zdrowia nową instytucją - Urzędem Zdrowia Publicznego, zmiany systemu kontraktowania usług medycznych, a także stopniowe - od 2018 r. 2025 roku - zwiększenie finansowania systemu ochrony zdrowia z 4,8 do 6 proc. PKB.
- Dla ministra Radziwiłła skończyły się żarty i zaczęły się schody - mówi w rozmowie z money.pl Wojciech Bociański, chirurg, ekspert ds. służby zdrowia BCC. - Na początku łatwo było naprawiać to, co poprzednicy popsuli, ale w tej chwili rozpoczyna się prawdziwy bój, dlatego że to, co chce stworzyć minister Radziwiłł, jest po prostu niewykonalne. Współczuję mu bardzo, powinien podać się do dymisji, jeżeli ma charakter - dodaje.
Bociański uważa, że pomysł objęcia usługami medycznymi wszystkich jest "wspaniały", ale minister "niestety musi zderzyć się z rzeczywistością, bo potrzebne są do tego pieniądze i organizacja". - Jeśli jednak mu się to uda, to chapeau bas, będę go chwalił - zaznacza.
- To jest huczny powrót do socjalistycznej służby zdrowia, bardzo źle brzmią oceny, że państwowy jest dobry, a prywatny zły - ocenia z kolei w rozmowie z money.pl dr Mariusz Gujski, ekspert Instytutu Ochrony Zdrowia. - To, co dobrego stało się w systemie ochrony zdrowia w Polsce w ostatnich latach, to duży rozwój prywatnego sektora, który świadczy usługi za pieniądze NFZ. Ten sektor wymusił na szpitalach publicznych wzrost jakości i zapewnił dostęp do świadczeń w ramach publicznych pieniędzy. Nie wystarczy zlikwidować NFZ, by było lepiej - podkreśla.
Dr Gujski jest "bardzo rozczarowany" proponowanym czasem dochodzenia do finansowania ochrony zdrowia na poziomie 6 proc. - Zwiększone środki są potrzebne są tu i teraz, wręcz natychmiast - podkreśla. - Nie rozumiem też, dlaczego akurat 6 proc. a nie na przykład 6,5 proc., 8 lub 9 - dodaje.
Ekspert krytycznie ocenia też objęcie usługami wszystkich, nawet tych, którzy składek nie płacą. - Jak słyszę zapowiedzi objęcia ubezpieczeniem wszystkich, to muszę przywołać wyniki referendum w Szwajcarii, w którym Szwajcarzy wykazali się mądrością i uznali, że nie jest rozsądne, by oferować usługi zdrowotne za darmo, bo wtedy jest naturalna tendencja, by nie pracować. Nie podoba mi się sytuacja, gdy dajemy prawa, ale nie nakładamy żadnych obowiązków - ocenia.
Mariusz Gujski zaznacza, że choć ogólne założenia reformy ocenia krytycznie, w propozycjach ministra Radziwiłła są też postulaty słuszne. Chodzi o wsparcie profilaktyki i prewencji, wzmocnienie roli lekarza podstawowej opieki zdrowotnej oraz zróżnicowanie poziomu finansowania szpitali według ich poziomu referencyjnego.
- Przyznawanie prawa do świadczeń bez warunku płacenia składek to niewłaściwy kierunek - stwierdza w rozmowie z money.pl dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia. - To może spowodować, że ludzie nie będą poczuwali się do odpowiedzialności za ten system, zwiększy się liczba osób unikających płacenia składek, skoro i tak będą mieć dostęp do służby zdrowia - wyjaśnia.
Jak przypomina, wzrost publicznych nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB oznacza wzrost wydatków o około 35 mld zł rocznie. - Byłoby świetnie, gdyby rządowi udało się to zrobić, ale przy stabilnym poparciu politycznym i korzystnej sytuacji gospodarczej wzrost finansowania może wynosić maksymalnie 5 mld zł rocznie - zaznacza dr Kozierkiewicz.
Ekspert dobrze ocenia pomysł wprowadzenia skoordynowanej opieki zdrowotnej, w ramach której lekarze POZ mają blisko współpracować z lekarzami-specjalistami. - Aby zwiększyć dostęp do lekarzy specjalistów, konieczna jest taka zmiana systemu, by ludzie przychodzili do nich tylko z ważnych powodów, a pozostałe sprawy, takie jak przedłużanie recept, przeprowadzanie kolejnych kontroli, odbywały się w ramach podstawowej opieki zdrowotnej - podkreśla Adam Kozierkiewicz.