Do robotników pracujących w Dubaju trafiło prawie cztery tysiące paczek z warzywami i owocami. Tę formę pomocy otrzymali pracownicy z Indii, Sri Lanki, Bangladeszu czy Filipin, którzy przyjeżdżają do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i za otrzymane tu pensje utrzymują rodziny w swoich krajach.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat populacja mieszkańców Dubaju podwoiła się. Jednak tylko co piąta mieszkająca tam osoba jest z pochodzenia Emiratczykiem. Do pracy w kraju nad Zatoką Perską przyjeżdżają dobrze wykształceni Amerykanie, Australijczycy i mieszkańcy Europy.
Drugą grupę pracowników stanowią biedniejsi obywatele krajów nierozwiniętych. Są zatrudniani przy pracach fizycznych, na budowach, w agencjach ochrony czy przy sprzątaniu. Średnia ich płaca często nie przekracza - w przeliczeniu - półtora tysiąca złotych.
Większość z tych pieniędzy wysyłana jest do rodziny w Indiach czy do Bangladeszu. To do robotników mieszkających w specjalnych osiedlach w dzielnicy Al Quoz trafiły warzywa i owoce. Akcję charytatywną prowadzi cyklicznie amerykańska fundacja. "Ci ludzie są dla nas często niewidzialni. A to oni sprzątają ulice, stawiają budynki, w których mieszkamy. Czas, by ich docenić. Niestety nie możemy pomóc wszystkim" - tłumaczy Cleone Botha.
W akcji rozdawania paczek biorą udział całe rodziny. Jest to dla nich możliwość poznania miejsc w Dubaju, które pozostają w kontraście do najbogatszych dzielnic i najwyższych budynków.