Banki chcą pożyczać więcej, więc Polacy mogą zadłużać się na wyższe kwoty. Wszystko przez rosnące wynagrodzenia. Coraz większą liczbę Polaków stać na własne mieszkanie. Problemem najczęściej jest jednak wkład własny.
Ponad 513 tys. złotych - tyle może pożyczyć na mieszkanie trzyosobowa rodzina, w której oboje dorośli pracują, przynosząc do domu dwie "średnie krajowe". To o 37 tysięcy więcej niż przed rokiem. Trzeba jednak podkreślić, że banki chcą pożyczyć więcej tylko dlatego, że rosną przeciętne dochody Polaków. To wnioski płynące z najnowszego raportu Open Finance.
Zobacz: * *Problem 12 milionów Polaków mieszkających w "wielkiej płycie"
Największą przeszkodą pozostaje wkład
Na drodze do jeszcze dynamiczniejszego boomu mieszkaniowego stoi nieprzerwanie wymaganie posiadania 20-proc. wkładu własnego. Co prawda połowa banków przyjmie też wnioski kredytowe od osób posiadających o połowę mniej wartości kupowanego mieszkania w gotówce, ale i tak dodatkowe pieniądze trzeba będzie wydać w związku z kosztami transakcyjnymi, takimi jak: notariusz, pośrednik, koszty sądowe i podatek i okołokredytowych (prowizje i opłaty związane z zaciągnięciem długu).
To powoduje, że w przypadku zakupu przeciętnego mieszkania na kredyt, warto mieć na koncie przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z drugiej strony, gdyby nie te wymagania, ceny nieruchomości mogłyby być nawet o kilkadziesiąt procent wyższe.
Pokonując wspomniane bariery trzyosobowa rodzina z dochodem na poziomie prawie 6,1 tys. zł może zadłużyć się nawet na ponad 530 tys. zł - do takich wniosków dochodzi Open Finance. Powinno się to udać w Euro Banku, Banku Millennium, Banku Zachodnim WBK i Banku BGŻ BNP Paribas. Najskromniejszy kredyt skłonne byłby udzielić BOŚ Bank i Bank Pocztowy, ale i tak byłoby to ponad 410 tysięcy.
Raty kiedyś wzrosną
Każdy podejmujący decyzję o zadłużaniu się powinien wziąć pod uwagę, że w przyszłości jego dochody mogą się zmienić, a raty w wyniku podwyżek stóp procentowych mogą wzrosnąć. Póki co, perspektywa takich zmian jest dość odległa.
Członkowie Rady Polityki Pieniężnej sugerują, że na taką decyzję przyjdzie jeszcze poczekać - nawet ponad rok. Gdyby tego było mało, pojedyncza podwyżka stopy referencyjnej o 25 punktów bazowych niewiele zmieni. Może bowiem oznaczać o kilkanaście złotych wyższy koszt w przeliczeniu na każde 100 tys. zł pożyczone na 30 lat. Różnica niewielka, ale nie zapominajmy, że jeszcze 5 lat temu podstawowa stopa procentowa była około 3 razy wyższa niż dziś. Gdyby do takiego poziomu powróciła, to dzisiejsza rata mogłaby wzrosnąć aż o 40 proc. - przykładowo z 1500 zł dziś do ok. 2100 zł miesięcznie. Choć obecnie realizacja takiego scenariusza jest bardzo mało prawdopodobna, to nie można jej z całą pewnością wykluczyć.
14 miesięcy kredytowej hossy
Jak wynika z najnowszych danych GUS, przeciętne wynagrodzenie wyniosło w 2017 roku 4271,51 zł brutto. To aż o 5,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Statystycznie Polak co miesiąc zarabiał zatem 2890 zł netto w 2016 roku i 3044 zł netto w 2017 roku.
Oprócz informacji o rosnących wynagrodzeniach Polaków, cieszą też dane o tym, że coraz więcej obywateli pracuje (zatrudnienie w lutym 2018 roku było o 3,7 proc. wyższe niż w analogicznym okresie przed rokiem). Ogólna sytuacja w polskich domach poprawia się również w związku z programem 500+.
To wszystko wpływa na popyt na kredyty mieszkaniowe. Kluczowe są jednak również rosnące ceny nieruchomości. Z danych NBP wynika, że wyraźnie przyspieszyły one pod koniec 2017 roku. Bank centralny szacuje, że w ostatnim kwartale roku - na 7 największych miast, za mieszkania używane trzeba było płacić prawie 7 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej.
Efekt? Już od 14 miesięcy Biuro Informacji Krajowej regularnie informuje o rosnącym popycie na kredyty mieszkaniowe. W lutym 2018 roku popyt na długi mieszkaniowe były o 13,4 proc. wyższe niż rok wcześniej.