- Nowy rząd dostał w spadku piękny prezent od poprzedników, czyli rozpędzającą się gospodarkę, spadające bezrobocie, a do tego niski deficyt budżetowy. Kolejne prezenty to sprzedaż częstotliwości LTE i dywidenda NBP. Te dwa ogromne wpływy do budżetu już się nie powtórzą. Mówiąc krótko: to był szczęśliwy traf - zaznacza Marek Borowski. - W związku z tym rząd mógł podejmować decyzje przyjemne dla obywateli. Znalazły się pieniądze na "Rodzinę 500+". I można też podnieść najniższe emerytury. Z punktu widzenia obywatela to są dobre rządy - stwierdza Borowski.
Borowski zaznacza jednak, że z punktu widzenia ekonomisty widać zupełnie inne problemy. - Tempo wzrostu gospodarczego wyraźnie zmalało. Ostatni kwartał 2015 roku zamykaliśmy z wynikiem prawie 4 proc. wzrostu PKB, w tym roku to będzie 3 proc. A przyszły rok? Początkowe prognozy już są zredukowane. Perspektywy nie są w jasnych barwach. Po odziedziczeniu tamtego stanu gospodarki można było się spodziewać, że rząd zacznie ją rozpędzać jeszcze mocniej. A stało się odwrotnie. Rząd wykorzystał dobrą koniunkturę gospodarczą, żeby budować kapitał polityczny. Jednocześnie zaniedbał kwestie związane ze wzrostem gospodarczym - tłumaczy Borowski.
Zdaniem byłego wicepremiera, w rządzie wygrywają politycy z silnym zapleczem i wsparciem Jarosława Kaczyńskiego. Minister finansów - i poprzedni i obecny - nie mają mocy, by powstrzymać niektóre reformy ze względu na ich koszty i negatywne konsekwencje dla gospodarki.
- Mateusz Morawiecki i jego ekipa doskonale zdają sobie sprawę z zagrożeń, które czekają polską gospodarkę. Ale w tym rządzie bardzo silna jest część polityczna, która realizuje obietnice nie patrząc zupełnie na konsekwencje. I nie tylko nie patrzy na długą perspektywę, ale nawet na średnią. Niektórzy w ogóle się nie zastanawiają, czy spełnienie obietnic wyborczych nie przyniesie żadnych szkód. Dyspozycje Jarosława Kaczyńskiego wygrywają z każdą dyskusją - tłumaczy Borowski.
- Wicepremier Morawiecki sprawia wrażenie, że tego w ogóle nie zauważa i jakoś to będzie. Próby oporu były. Zostały skutecznie stłamszone - dodaje były minister finansów.
Przykłady? - Nieszczęsna reforma edukacji, która z reformą edukacji nie ma nic wspólnego. Żadnej zmiany sposobu edukacji nie ma, a to byłoby dobrym kierunkiem. Minister Zalewska mogłaby w końcu pokazać jakąkolwiek analizę, która pokaże dokładnie, dlaczego gimnazja się nie sprawdziły. Takich analiz resort nie pokazał do dziś. Są za to zupełnie przeciwne analizy - dodaje Borowski. - Likwidacja gimnazjów to jest pomysł spod ciemnej gwiazdy. To jest pomysł realizowany bez żadnego uzasadnienia. Tak się komuś wymyśliło i tak będzie robione - dodaje.
Inne obietnice? Pomoc dla frankowiczów i obniżenie wieku emerytalnego. - To jest nieporozumienie - komentuje krótko Borowski.
Borowski zaznacza, że nie tylko część gospodarcza rządu wygląda źle. - Część polityczna wygląda znacznie gorzej. Ciągle trwa demolowanie Trybunału Konstytucyjnego, za parę miesięcy z Trybunału zostanie tylko atrapa. To potężny cios w demokratyczny system prawny. I to się odbije na obywatelach w przyszłości - ostrzega. Do tego nie podoba mu się język, którego używają rządzący. - Przeciwników politycznych, a nawet przeciwników wśród obywateli, po prostu się poniża - mówi.
I jak zaznacza, nie wierzy w żadne zapewnienia o pojednaniu wśród Polaków. - Prezydent Andrzej Duda, który co rusz wyskakuje z taką deklaracją, wygląda trochę jak kosmita. Wspólne obchody dnia niepodległości nie udadzą się, gdy w społeczeństwie wciąż będą tak silne podziały. Warto zwrócić uwagę, że obchody mają być w rok przed wyborami. Prezydent chce to wykorzystać - tłumaczy Borowski.
- Niestety ciągle jest ślepym wykonawcą życzeń Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent nie ma wizji, nie ma własnych wniosków. I wszyscy: Andrzej Duda, Beata Szydło i Jarosław Kaczyński, wierzą w siłę tego rządu. Wciąż powtarzają, że jest świetnie. A tak nie jest - dodaje Borowski.
Czy są jakiekolwiek pozytywne aspekty tego rządu? - Są. W niektórych pomysłach widać było dobrą wizję. Program "Rodzina 500+" dla rodzin wielodzietnych jest bardzo ważny. Ale dlaczego pieniądze dostają rodziny, które ich nie potrzebują? Uznanie budzi również podniesienie ściągalności podatków. Ale dlaczego najpierw wydajemy a później ściągamy? W wielu pomysłach PiS widać światełko w tunelu. Ale jak człowiek przyjrzy się całemu pomysłowi, to negatywów jest dużo więcej - kończy Borowski.