Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że oskarżanie go o korupcję jest "nonsensem" i że takie zarzuty są "umotywowane politycznie" i "nieuczciwe" - informuje agencja RIA Nowosti. W materiale wideo Aleksandr Nawalny zarzucił mu, że posiada on wiele luksusowych domów. Wielotysięczne protesty odbyły się w Moskwie i w Petersburgu.
Miedwiediew powiedział podczas wizyty w obwodzie tambowskim, że akcje protestacyjne i napaści na rząd organizują ci, którzy dążą do realizacji własnych celów politycznych. Dodał, że ludzie ci próbują pokazać, iż władza "źle się prowadzi", a oni sami są lepsi od wszystkich innych.
Reuters odnotowuje, że w niedawnym materiale wideo walczący z korupcją we władzach opozycjonista Aleksiej Nawalny zarzucił Miedwiediewowi, iż posiada on wiele luksusowych domów. Na portalu YouTube to nagranie obejrzano ponad 14 milionów razy. Wywołało ono falę niedawnych protestów w Rosji.
26 marca tysiące ludzi przyszły w wielu miastach Rosji na demonstracje przeciwko korupcji zwołane przez Nawalnego. W stolicy Rosji policja zatrzymała ponad 1000 osób.
Uczestnicy protestów, które odbyły się w kilkudziesięciu miastach Rosji, żądali wyjaśnienia przez władze faktów, które Nawalny wraz ze swą Fundacją Walki z Korupcją (FBK) przedstawił w materiale śledczym na temat domniemanego ukrytego majątku Miedwiediewa. Chodzi o warte miliony dolarów obiekty w Rosji i za granicą, którymi - według FBK - rosyjski premier dysponuje poprzez sieć fundacji kierowanych przez powiązane z nim osoby.
Dzień po protestach Nawalny został skazany na 15 dni aresztu; zarzucono mu, że podczas zatrzymania stawiał opór funkcjonariuszom władzy.