Antykorupcyjne demonstracje miałyby się odbywać w niedzielę co najmniej w sześćdziesięciu miastach Rosji, w tym w Moskwie. Ogólnorosyjska akcja Nawalnego jest związana z opublikowanym przez niego raportem, dotyczącym majątku premiera Dmitrija Miedwiediewa.
Opozycyjny polityk, powołując się na liczne dokumenty, twierdzi, że szef rządu stworzył sieć korupcyjnych powiązań, dzięki której stał się posiadaczem pałaców, posiadłości ziemskich, winnic i luksusowych jachtów.
W niedzielę Aleksiej Nawalny zamierza zorganizować w Moskwie "antykorupcyjny marsz", w trakcie którego będzie się domagał zbadania zarzutów, stawianych Miedwiediewowi przez organy ścigania. Zgody na demonstrację nie wydały moskiewskie władze, a policja i prokuratura ostrzegły, że marsz będzie nielegalny i osoby biorące w nim udział mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności.
Opozycyjny polityk wezwał swoich zwolenników, aby podobne akcje przeprowadzili w innych miastach Rosji. Jak poinformowało radio Echo Moskwy, w większości przypadków lokalni urzędnicy nie wyrazili zgody na "antykorupcyjne marsze".
Najczęściej jako powód odmowy podawano bezpieczeństwo publiczne czy brak miejsca do zorganizowania akcji. Ponadto zarzucano organizatorom podejmowanie próby publicznego zniesławienia premiera. Wyjątkiem jest Nowosybirsk, gdzie opozycjoniści poskarżyli się na odmowę w sądzie i wygrali.