We wtorek 16 października nastąpiło uroczyste wbicie znaku geodezyjnego w miejscu, w którym ma powstać blok Elektrowni Ostrołęka. Jego budowa ruszyła symbolicznie, ale w uroczystości wziął udział minister energii Krzysztof Tchórzewski, jak również przedstawiciele inwestorów, spółki celowej i generalnego wykonawcy. Uroczystość nie bez powodu odbierana jest jako finisz kampanii przedwyborczej – zauważa "Dziennik Gazeta Prawna". Tchórzewski jest szefem siedlecko-ostrołęckiego PiS.
Nie ma pewności, kiedy (i czy w ogóle) rozpocznie się budowa bloku. Inwestycja nie ma finansowania (mniej niż połowę kosztów wyłożą TFI Energia i koncerny Energa i Enea, ale nadal brakuje 3 mld zł), nie wydano też polecenia rozpoczęcia prac – NTP. Polecenie takie wymaga przegłosowania przez wspólników Elektrowni Ostrołęka uchwały w sprawie wyrażenia zgody na jego wydanie oraz zgody rad nadzorczych Energi i Enei – oraz przedstawienia finansowania.
Jeśli banki nie wyraża zgody na finansowanie projektu (jak dotąd żaden nie wyraził takiej woli), to ciężar ten spadnie na Energę i Eneę. Operatorem docelowym będzie ten pierwszy koncern, a dostawcą węgla będzie Polska Grupa Górnicza.
- Ostrołęka C jako jeden z istotnych elementów stabilności systemu energetycznego będzie miała pozytywny wpływ na bilansowanie zapotrzebowania na energię. Jest ważna dla zapewnienia dostaw prądu odbiorcom w północno-wschodniej Polsce – powiedziała Alicja Barbara Klimiuk, p.o. prezesa Energi.
Jak przypomina "DGP", w związku z budową elektrowni agencja Euro Rating obniżyła w lipcu rating kredytowy Energi do BBB- i zaleciła rezygnację z projektu, gdyż godzi on w interes i bezpieczeństwo spółki.
Cytowana przez dziennik Diana Maciąga ze Stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot nazywa dążenie do budowy bloku energetycznego "przedwyborczą zabawą za publiczne pieniądze wbrew logice i rachunkowi ekonomicznemu".