"W 2014 r. sytuacja materialna gospodarstw domowych w Polsce poprawiła się" - krzepi wstęp najnowszego raport GUS-u. Wynika z niego, że Polacy coraz więcej zarabiają, wydają i oszczędzają, a jednocześnie mieszkają w coraz większych, coraz lepiej wyposażonych mieszkaniach. Gdy jednak wczytać się w dane głębiej, szybko pojawią się rysy na tym sielankowym obrazku - co piąta polska rodzina wydaje 127 proc. tego, co zarabia.
Polskie społeczeństwo wciąż jest mocno rozwarstwione pod względem sytuacji materialnej. "Zróżnicowanie przeciętnych miesięcznych dochodów i wydatków pomiędzy poszczególnymi grupami społeczno-ekonomicznymi było, podobnie jak w roku poprzednim, relatywnie duże" - czytamy w raporcie.
To rozwarstwienie widać, gdy zestawi się ze sobą dwie grupy Polaków - 20 proc. najbogatszych gospodarstw z 20 proc. najbiedniejszych. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że średni rozporządzalny dochód statystycznej osoby z najbogatszej grupy (2748 zł) był 6,5-krotnie wyższy niż dochód osoby z grupy najbiedniejszej (430 zł).
Co więcej, najbiedniejsi Polacy wydają o ok. 28 proc. więcej niż zarabiają. Co oznacza, że albo muszą sięgać do oszczędności albo co częstsze - zadłużają się. W przypadku osób najbogatszych wydatki stanowią jedynie 71 proc. ich dochodów.
Z danych GUS-u wynika, że w gospodarstwach domowych, które należą do najbogatszej grupy, kumuluje się prawie 41 proc. wszystkich dochodów dochodów Polaków, natomiast w przypadku najbiedniejszych gospodarstw jest to zaledwie 6,4 proc.
Z wysokością dochodów bezpośrednio wiąże się struktura wydatków. W przypadku osób z najbiedniejszej części społeczeństwa zaspokojenie podstawowych potrzeb pochłania przeszło połowę (54,4 proc.) wydawanych pieniędzy, a w przypadku najbogatszych jest to nieco ponad jedna trzecia (36,5 proc.).
"Należy przy tym zwrócić uwagę na fakt, że kwota wydatków na żywność i napoje bezalkoholowe w grupie najbogatszych była prawie dwukrotnie wyższa niż w grupie najuboższych, a w przypadku wydatków na użytkowanie mieszkania i nośniki energii - nieco ponad trzykrotnie wyższa" - czytamy w raporcie.
Co nieuniknione, pod względem wydatków na towary i usługi nieżywnościowe między obu grupami społecznymi występuje prawdziwa przepaść. Jak wyliczono, "wydatki na edukację były prawie osiem razy wyższe w grupie najzamożniejszych, wydatki na restauracje i hotele - sześć razy wyższe, wydatki na rekreację i kulturę - prawie sześć razy wyższe, wydatki na transport i zdrowie - prawie pięć razy wyższe".
Warto zauważyć, że gospodarstwa o najwyższych dochodach zajmują mniejsze mieszkania niż te o najniższych dochodach (odpowiednio 74,5 i 80,7 m kw.). Zamożniejsi mają jednak znacznie lepsze warunki mieszkaniowe - na osobę przypada dwa razy większa powierzchnia (36,5 m kw.)
Choć rozwarstwienie społeczne jest wciąż duże, jak zaznaczają autorzy raportu, "zróżnicowanie udziału wydatków w dochodzie pomiędzy grupami najbogatszych gospodarstw domowych a najuboższych, w odniesieniu do 2013 r. zmniejszyło się o 6,1 punktów procentowych".
GUS
Pod względem wysokości dochodu rozporządzalnego na głowę, bezapelacyjnie dominują mieszkańcy największych miast, a po drugiej stronie skali są mieszkańcy wsi. W przypadku miast o liczbie mieszkańców przekraczającej pół miliona, średni dochód rozporządzalny jest o ponad połowę wyższy niż średnia krajowa, ale na wsi jest niższy aż o 80 proc. To nie tylko pochodna niższych dochodów na wsi, ale także wyższej liczby osób wchodzących w skład statystycznego gospodarstwa.
Bardzo wysokie w porównaniu z resztą kraju dochody, które notują mieszkańcy Warszawy, przekładają się na dominację całego województwa mazowieckiego w statystyce rozporządzalnego dochodu na osobę w gospodarstwie domowym. W Mazowieckiem jest to aż 127,1 proc. średniej krajowej, a w przypadku kolejnego na liście województwa śląskiego to już 103,1 proc. Stawkę zamyka podkarpackie z rozporządzalnym dochodem na głowę wynoszącym 78,6 proc. średniej krajowej.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
GUS: poprawiają się nastroje konsumenckie Najbardziej poprawiły się oczekiwania dotyczące przyszłego poziomu bezrobocia oraz przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju. | |
Polska gospodarka rośnie szybciej niż oczekiwano. Nowe dane GUS Takiego tempa wzrostu w skali roku nie było od 2012 roku. Według ministra Szczurka w drugiej połowie roku może być jeszcze lepiej. |